Translate

wtorek, 14 października 2014

Wyznawcy Słońca, czyli zakon kamienia

Wstęp
Poniżej przedstawiam wpisy, które do tej pory umieszczałem na blogu prowadzonym w lokalnym serwisie. Z upływem czasu podjąłem jednak decyzję o przeniesieniu opublikowanych wpisów na nową platformę. Dla zachowania "klimatu" jaki towarzyszył mi przy tworzeniu wpisów, postanowiłem jednak zachować treść wpisów w niezmienionej formie.

Zapraszam serdecznie do lektury.

Witam.
W dzisiejszych czasach raczej nie poświęcamy zbyt wiele uwagi otaczającej nas przyrodzie. Słońcem interesujemy się sporadycznie, kiedy wyjeżdżamy na wakacje lub w sytuacjach, gdy przewidujemy dłuższy pobyt poza domem. Kiedyś jednak ludzie zmuszeni żyć zgodnie z cyklem pór roku, obserwacji słońca poświęcali znacznie więcej czasu, co zapewne z czasem przerodziło się w jego kult. Czy zatem w Beskidach również oddawano pokłon słońcu? W najbliższych kilku wpisach podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami, a dla chętnych i dociekliwych będzie to też okazja, by spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu.
Swoją historię zaczynam właściwie od końca. Poszukując w sieci informacji dotyczących innego zagadnienia, natknąłem się na artykuł "Z przeszłości człowieka w Dolinie Wapienicy" http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2256,article,4566http://pracownia.org.pl/dzikie-zycie-numery-archiwalne,2256,article,4566 . Pośród wielu niewątpliwie ciekawych, lecz zbędnych mi informacji, natknąłem się jednak na fragment traktujący o bloku kamiennym z rytem naskalnym. Opis rytów jaki przedstawił autor artykułu sprawił, że usiadłem prosto na krześle. Zupełny przypadek sprawił bowiem, że opis ten pasował dokładnie do tego, o czym czytałem przed wyjazdem na wakacje do Chorwacji (szerzej o tym napiszę w następnych wpisach). Ponieważ autorem artytkułu był Bogusław Chorąży, kustosz Bielskiego Muzeum, skierowałem do niego maila z prośbą o więcej informacji. Odpowiedź jednak nie nadchodziła (dziś już wiem, że za sprawą problemów technicznych), więc w poszukiwaniu innych źródeł informacji zacząłem katować wyszukiwarkę. Ku mojemy zaskoczeniu jako źródło wyskoczyła mi strona Bielskiego Speleoklubu z informacją o sprawozdaniu z działalności klubu, datowaną na 20.01.1989r. Porównanie informacji z artykułu i ze sprawozdania nie pozostawiło żadnych wątpliwości, że dotyczą one tego samego obiektu. Po wymianie kilku maili i ustaleniu moich rzeczywistych zamiarów, otrzymałem namiar na interesujacy mnie blok skalny. Pierwsza wyprawa w góry zakończyła się niestety niepowodzeniem. Niewielki błąd w pozycji GPS oraz spora ilość śniegu sprawiły, że obiekt ominąłem. No cóż , nie zawsze znajduje się to, czego się szuka, ale nie narzekałem, bo widoki wynagrodziły mi z naddatkiem doznaną porażkę.



Ku mojemu zaskoczeniu członkowie speleoklubu postanowili mi pomóc w odnalezieniu bloku. Spotkaliśmy się zatem w niedzielę 22 grudnia (data nomen omen symboliczna) w górach. Przy okazji miałem okazję poobserwować ćwiczenia klubowiczów na pozorowanym lawinisku. Kiedy później podążalismy wspólnie ku obiektowi, bez trudu odnalazłem swoje pozostawione w śniegu ślady sprzed tygodnia. Jak się potem okazało, obiekt ominąłem dosłownie o kilkadziesiąt metrów. Ponieważ dysponowałem już zdjęciem rytu, spodziewałem się co zobaczę, jednakże ryt w naturze wywarł na mnie spore wrażenie.



Chyba podobne odczucia mieli klubowicze, gdy z plecaka wyciagnąłem zdjęcie (Kemala Colak) przedstawiające inny ryt, odnaleziony w Bośni na górze Bjelašnica.



Staliśmy więc patrząc, ja na ryt na skale, a moi przewodnicy na fotografię, bo podobieństwo obu wizerunków było ogromne.
Próbą odpowiedzi na pytanie, co łączy oddalone od siebie o prawie 700 kilometrów ryty, zajmiemy się za tydzień. Przedstawię również małe sprawozdanie z oględzin rytu i skały, na której się znajduje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz