Witam.
Dzisiaj, zgodnie z obietnicą, przyjrzymy się kościołowi św. Stanisława w Starym Bielsku z trochę innej niż zwykle perspektywy.
Jak napisał T.Dobrowolski, najstarsze informacje o tym, iż kościół miał zostać wzniesiony na miejscu pogańskiego gaju dębowego, którego resztki w postaci korzenia mają znajdować się pod ołtarzem kościoła, pochodzą z inwentarza proboszcza bielskiego Mateusza Opolskiego z 1830r. Informacja ta była następnie podawana za tym właśnie źródłem przez Schenkla i Petera.
W poprzednim wpisie pisałem już o tym, iż pogańskie miejsca kultu często miały być sytuowane w pobliżu wody i na wydzielonym terenie. Jak możemy przeczytać w artykule Bogusława Chorążego „Kościół św. Stanisława w Starym Bielsku - znany i nieznany", świątynia znajduje się na terenie dawnego nawsia, a sama okolica miała być dawniej silnie zalesiona. Możemy zatem wstępnie założyć, że miejsce to mogłoby teoretycznie spełniać warunki stawiane takiemu miejscu kultu.
Jeżeli zapoznaliście się z artykułem B.Chorążego, być może zwróciliście uwagę na kilka ciekawych (oczywiście z naszego punku widzenia) szczegółów. Pierwszy z nich to fakt, iż wystawiono świątynię murowaną, co odróżniało ją od innych okolicznych kościołów. Drugi, to teza autora o szczególnym „politycznym" przesłaniu takiej fundacji. Jako przeciętni zjadacze chleba, możemy się w tym miejscu zastanowić, dlaczego feudałowie mieliby przywiązywać jakąś szczególną uwagę do miejsca takiego, jak wieś Bielsko (obecnie Stare Bielsko). Nawet jeśli uwzględnimy fakt, iż była to duża 100 łanowa wieś, nie zmienia to faktu, iż była to jednak tylko wieś. Wiemy przy tym, iż niedaleko od tego miejsca, na bielskim Wzgórzu formował się już nowy organizm miejski. Stał już też zapewne jakiś zalążek warowni. Dlaczego zatem fundowano świątynię na wsi, a nie w „godniejszym" feudałów miejscu, czyli na bielskim Wzgórzu, położonym dodatkowo na samej granicy? Autor artykułu nie wspomina również, by fakt takiej „politycznej" fundacji, czy też uposażenia kościoła znalazł odzwierciedlenie w spotkaniu, w którym mieliby brać udział fundatorzy i uhonorowani.
Może za tym miejscem przemawiało jeszcze coś innego. Jak wiemy w średniowieczu funkcjonowały różne „specjalne miejsca", w których spotykali się, często skłóceni ze sobą, feudalni możnowładcy. Coś co dziś nazwalibyśmy „ziemią niczyją". Można tu choćby wspomnieć o historii związanej z wiązem z Gisors. Czy możliwym jest zatem, by fundacja kościoła w Starym Bielsku powodowana była również jakimś dodatkowym, niż tylko polityczny, elementem? Czymś, co „duchowo" wiązałoby Piastów władających ziemiami, rozdzielonymi wtedy przez polityczne zawirowania tamtej epoki?
Z cyt. artykułu wiemy już, że kościół w Starym Bielsku jest orientowany (co do znaczenia takiego usytuowania świątyni odsyłam Was do literatury przedmiotu). My przyjrzymy się natomiast praktycznym efektom związanym z ułożeniem świątyni na linii E-W. Jak już wcześniej pisałem w różnych porach roku Słońce o wschodzie ukazuje się w różnych częściach horyzontu w przedziale od NE do SE. Jednakże przy takim zorientowaniu, jak w przypadku naszego kościoła, Słońce wstaje i zachodzi na przedłużeniu linii E-W tylko w czasie równonocy wiosennej i jesiennej. Słońce ukazuje się wtedy za prezbiterium, pokonuje równik niebieski, czyli niejako drogę nad osią podłużną kościoła i zachodzi za nawą. Gdy jednak przypatrzymy się schematowi świątyni zamieszczonemu w cyt. artykule, zauważymy, że coś jest nie tak z symetrią całej budowli. Z początku może to wyglądać jak złudzenie. Gdy jednak potraktujemy schemat linijką i ekierką, z łatwością zauważymy te odchylenia. Co więcej, gdy przyłożymy kompas do ścian zewnętrznych budowli (oczywiście przy założeniu, że tynk na ścianach jest równo narzucony ;) ) stwierdzimy, że nasze przypuszczenia są jak najbardziej prawidłowe. Szczegółowy opis tych „zaburzeń" w symetrii budowli znajdziemy w publikacji T.Dobrowolskiego, który podsumowując napisał o nich „Prezbiterjum jest nieco zwichrowane ku południowi, (...)". Czyżby błąd mistrza murarskiego? W takim razie, dlaczego miałby zostać uhonorowany w tak szczególny sposób, jak umieszczenie jego podobizny w podstawie jednego z żeber sklepienia? Może nie jest to zatem żadna „fuszerka" tylko zamierzony efekt? Powstaje jednak kolejne pytanie, czemu miałaby służyć taka właśnie konstrukcja prezbiterium? To właśnie pytanie sprawiło, że ponownie postanowiłem przyjrzeć się świątyni. Udałem się więc na kolejną już„wizję lokalną". Tym razem postanowiłem przyjrzeć się świątyni od zewnątrz. Obszedłem ją, lecz nic szczególnego nie przykuło mojej uwagi. Żadnych „tajemnych" rytów, „pogańskich" dębów czy też ich wyobrażeń. Obchodząc ją drugi raz, zwróciłem uwagę na okna, gdyż to jedyny rzucający się w oczy szczegół architektoniczny. Warto przy tym pamiętać, że to oryginalny, gotycki element wystroju świątyni. Maswerki w oknach nawy prawie nie różnią się od siebie. Inaczej sprawa wygląda jeśli chodzi o okna prezbiterium. Tutaj zaskakuje nas bogactwo i różnorodność wzorów (ich szczegółowy opis zawiera praca T.Dobrowolskiego). Ponieważ jednak nic nie przychodziło mi do głowy, ostatni raz obszedłem świątynię, robiąc przy okazji zdjęcia maswerków. Przeglądając zdjęcia w domu zwróciłem uwagę na pewien szczegół: wzory maswerków okien prezbiterium, poza jednym wyjątkiem, nie powtarzają się. Była to kolejna zagadka, a jej rozwiązanie doprowadziło mnie do zaskakującego odkrycia, o którym napiszę za dwa tygodnie.
Natomiast za tydzień powrócę jeszcze do sprawy rytów. W czwartek w siedzibie Speleoklubu Bielsko-Biała odbyło się ciekawe spotkanie poświęcone rytom, o których ostatnio pisałem. W związku z tym „wypłynęło" trochę nowych i ciekawych informacji.
Dzisiaj, zgodnie z obietnicą, przyjrzymy się kościołowi św. Stanisława w Starym Bielsku z trochę innej niż zwykle perspektywy.
Jak napisał T.Dobrowolski, najstarsze informacje o tym, iż kościół miał zostać wzniesiony na miejscu pogańskiego gaju dębowego, którego resztki w postaci korzenia mają znajdować się pod ołtarzem kościoła, pochodzą z inwentarza proboszcza bielskiego Mateusza Opolskiego z 1830r. Informacja ta była następnie podawana za tym właśnie źródłem przez Schenkla i Petera.
W poprzednim wpisie pisałem już o tym, iż pogańskie miejsca kultu często miały być sytuowane w pobliżu wody i na wydzielonym terenie. Jak możemy przeczytać w artykule Bogusława Chorążego „Kościół św. Stanisława w Starym Bielsku - znany i nieznany", świątynia znajduje się na terenie dawnego nawsia, a sama okolica miała być dawniej silnie zalesiona. Możemy zatem wstępnie założyć, że miejsce to mogłoby teoretycznie spełniać warunki stawiane takiemu miejscu kultu.
Jeżeli zapoznaliście się z artykułem B.Chorążego, być może zwróciliście uwagę na kilka ciekawych (oczywiście z naszego punku widzenia) szczegółów. Pierwszy z nich to fakt, iż wystawiono świątynię murowaną, co odróżniało ją od innych okolicznych kościołów. Drugi, to teza autora o szczególnym „politycznym" przesłaniu takiej fundacji. Jako przeciętni zjadacze chleba, możemy się w tym miejscu zastanowić, dlaczego feudałowie mieliby przywiązywać jakąś szczególną uwagę do miejsca takiego, jak wieś Bielsko (obecnie Stare Bielsko). Nawet jeśli uwzględnimy fakt, iż była to duża 100 łanowa wieś, nie zmienia to faktu, iż była to jednak tylko wieś. Wiemy przy tym, iż niedaleko od tego miejsca, na bielskim Wzgórzu formował się już nowy organizm miejski. Stał już też zapewne jakiś zalążek warowni. Dlaczego zatem fundowano świątynię na wsi, a nie w „godniejszym" feudałów miejscu, czyli na bielskim Wzgórzu, położonym dodatkowo na samej granicy? Autor artykułu nie wspomina również, by fakt takiej „politycznej" fundacji, czy też uposażenia kościoła znalazł odzwierciedlenie w spotkaniu, w którym mieliby brać udział fundatorzy i uhonorowani.
Może za tym miejscem przemawiało jeszcze coś innego. Jak wiemy w średniowieczu funkcjonowały różne „specjalne miejsca", w których spotykali się, często skłóceni ze sobą, feudalni możnowładcy. Coś co dziś nazwalibyśmy „ziemią niczyją". Można tu choćby wspomnieć o historii związanej z wiązem z Gisors. Czy możliwym jest zatem, by fundacja kościoła w Starym Bielsku powodowana była również jakimś dodatkowym, niż tylko polityczny, elementem? Czymś, co „duchowo" wiązałoby Piastów władających ziemiami, rozdzielonymi wtedy przez polityczne zawirowania tamtej epoki?
Z cyt. artykułu wiemy już, że kościół w Starym Bielsku jest orientowany (co do znaczenia takiego usytuowania świątyni odsyłam Was do literatury przedmiotu). My przyjrzymy się natomiast praktycznym efektom związanym z ułożeniem świątyni na linii E-W. Jak już wcześniej pisałem w różnych porach roku Słońce o wschodzie ukazuje się w różnych częściach horyzontu w przedziale od NE do SE. Jednakże przy takim zorientowaniu, jak w przypadku naszego kościoła, Słońce wstaje i zachodzi na przedłużeniu linii E-W tylko w czasie równonocy wiosennej i jesiennej. Słońce ukazuje się wtedy za prezbiterium, pokonuje równik niebieski, czyli niejako drogę nad osią podłużną kościoła i zachodzi za nawą. Gdy jednak przypatrzymy się schematowi świątyni zamieszczonemu w cyt. artykule, zauważymy, że coś jest nie tak z symetrią całej budowli. Z początku może to wyglądać jak złudzenie. Gdy jednak potraktujemy schemat linijką i ekierką, z łatwością zauważymy te odchylenia. Co więcej, gdy przyłożymy kompas do ścian zewnętrznych budowli (oczywiście przy założeniu, że tynk na ścianach jest równo narzucony ;) ) stwierdzimy, że nasze przypuszczenia są jak najbardziej prawidłowe. Szczegółowy opis tych „zaburzeń" w symetrii budowli znajdziemy w publikacji T.Dobrowolskiego, który podsumowując napisał o nich „Prezbiterjum jest nieco zwichrowane ku południowi, (...)". Czyżby błąd mistrza murarskiego? W takim razie, dlaczego miałby zostać uhonorowany w tak szczególny sposób, jak umieszczenie jego podobizny w podstawie jednego z żeber sklepienia? Może nie jest to zatem żadna „fuszerka" tylko zamierzony efekt? Powstaje jednak kolejne pytanie, czemu miałaby służyć taka właśnie konstrukcja prezbiterium? To właśnie pytanie sprawiło, że ponownie postanowiłem przyjrzeć się świątyni. Udałem się więc na kolejną już„wizję lokalną". Tym razem postanowiłem przyjrzeć się świątyni od zewnątrz. Obszedłem ją, lecz nic szczególnego nie przykuło mojej uwagi. Żadnych „tajemnych" rytów, „pogańskich" dębów czy też ich wyobrażeń. Obchodząc ją drugi raz, zwróciłem uwagę na okna, gdyż to jedyny rzucający się w oczy szczegół architektoniczny. Warto przy tym pamiętać, że to oryginalny, gotycki element wystroju świątyni. Maswerki w oknach nawy prawie nie różnią się od siebie. Inaczej sprawa wygląda jeśli chodzi o okna prezbiterium. Tutaj zaskakuje nas bogactwo i różnorodność wzorów (ich szczegółowy opis zawiera praca T.Dobrowolskiego). Ponieważ jednak nic nie przychodziło mi do głowy, ostatni raz obszedłem świątynię, robiąc przy okazji zdjęcia maswerków. Przeglądając zdjęcia w domu zwróciłem uwagę na pewien szczegół: wzory maswerków okien prezbiterium, poza jednym wyjątkiem, nie powtarzają się. Była to kolejna zagadka, a jej rozwiązanie doprowadziło mnie do zaskakującego odkrycia, o którym napiszę za dwa tygodnie.
Natomiast za tydzień powrócę jeszcze do sprawy rytów. W czwartek w siedzibie Speleoklubu Bielsko-Biała odbyło się ciekawe spotkanie poświęcone rytom, o których ostatnio pisałem. W związku z tym „wypłynęło" trochę nowych i ciekawych informacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz