W trakcie poszukiwań informacji mogących rzucić nowe światło na tematy, które poruszam na blogu , na portalu http://www.rupestre.net/ natrafiłem na intrygujący artykuł "Val Meraviglie Fontanalba" (Note di Escursioni Paletnoloiche) autorstwa Pierro Barocelli, wydanego przez SOCIETÀ PIEMONTESE DI ARCHEOLOGIA E B ELLE A R T I - TORINO w 1921r
Ponieważ nie znam jęz. włoskiego w pierwszym momencie skupiłem się na grafikach. Moją uwagę przykuła tablica nr VI.
Po krótkiej chwili zauważyłem, że poz.104 wydaje się być dziwnie znajoma , gdyż przypomina ryt nr 4 ze Skały Czarownic
Na tablicy VI znajdują się też inne wzory, np. nr 11 czy 19, które zawierają elementy składowe rytu ze Skały Czarownic. Zbieżność wydała mi się nieprzypadkowa, a całość wręcz sensacyjna. Problem polegał jednak na odszukaniu i przetłumaczeniu tekstu, związanego z wzorami zaprezentowanymi na tej tablicy. Po pewnym czasie, wpisując w wyszukiwarkę kontekstową numery interesujących mnie wzorów, udało mi się trafić na fragment artykułu związany ze wzorem nr 103 , w którym zauważyłem jedyne znane mi bliżej wyrażenie "la bipenne sacra" - święty topór. Całość zdania odnosiła się natomiast do przypadków umieszczenia symbolu toporu/siekiery pomiędzy rogami byka !!! Patrząc na zdjęcie rytu nr 4 nie mogłem uwierzyć własnym oczom, gdyż coś co sam interpretowałem jako słoneczną ekliptykę, z dużą dozą prawdopodobieństwa przedstawiało czaszkę zwierzęcia z siekierą pomiędzy rogami !!! Kontekst wynikający z porównania rytów z tablicy i ze Skały Czarownic stawał się sensacyjny, gdyż wzór 103 z tablicy przedstawiała ryt z doliny Meraviglie, datowany się na epokę brązu/żelaza. Kolejne zdanie z artykułu tylko potwierdziło moje przypuszczenia;
"Ma è ben noto quante forme assunse il culto degli animali sacri nelle antichissime religioni, e quanti animali furono oggetto di religiosa venerazione." - co w wolnym tłumaczeniu oznacza; " Jest dobrze znane, jak wiele form zakłada kult świętych zwierząt w starożytnych religiach, i jak wiele zwierząt było przedmiotem czci religijnej.".
Sprawa wydała mi się całkiem poważna, gdy przypomnimy sobie cytowane już we wcześniejszym wpisie Żywiec jakiego nie znacie fragmenty książki "Rysy dziejów Księstwa Oświęcimskiego i Zatorskiego" autorstwa Jana Nep. Gątkowskiego:
Zestawienie ze sobą tych faktów, może wskazywać, że Jan Nep. Gątkowski mógł napominać o formach obrzędowych, które mogły na tym terenie mogły niegdyś mieć miejsce. W całej tej historii brakowało jednak łącznika, który poprzez wieki mógłby spajać kult Żywie i nazwę Żywiec.
W dalszej części włoskiego artykułu natknąłem się jednak na kolejne, niezwykle ciekawe zdanie "Così nellevicine regioni galliche è dimostrato dalla onomastica e dalla toponimia celtica, che esisteva un culto assai arcaico del toro" - co z grubsza można chyba przetłumaczyć jako; "Tak więc w sąsiednich regionach galijskich wykazano przez onomastykę i toponimię celtycką, że istnieje bardzo archaiczny kult byka". Tłumaczenie może nie jest doskonałe , ale oddaje chyba sens całego zdania.
Tutaj należy nadmienić, iż na Górze Grojec zarejestrowano ślady osadnictwa kultury puchowskiej, którą w dużym skrócie można chyba określić jako mix schodzącej już z areny dziejów ludności kultury łużyckiej i grup kultury celtyckiej.
Choć wydaje się to nieprawdopodobne , to jednak kolejne informacje - jak brakujące elementy układanki - zaczęły wskakiwały na swoje miejsce.
Zacząłem się jednak zastanawiać, co tak naprawdę kryje się pod hasłem "archaiczny kult byka" u Celtów. Poszukując trochę po omacku jakiegoś punktu zaczepienia, trafiłem na temat Cernunos'a , gdzie zafrapował mnie fragment związany z św. Hubertem: "Saint Hubert, un sacrificateur de bêtes sauvages..." ,, a w szczególności rozważania autora dotyczące "słonecznego krzyża" , który pojawia się w ikonografii związanej z tym świętym. Pomijając w tej chwili fragment związany z problemami dot. hagiografii tego świętego , warto zwrócić uwagę na ten fragment:
"Istnienie ludowego mitu Świętego Huberta pozwala nam zakładać (istnienie), pogańskiego ołtarza na otwartej przestrzeni w środku świątyni németon i Hag u Galów i ich kuzynów Germanów - (ołtarz) powinien zawierać pal z porożem Cernunosa wskazujący jak namiernik dzień 1 sierpnia lub naturalny gnomon na okolicznych górach, chyba, że na dalekiej krawędzi świętej przestrzeni wzniesiono uprzednio megalit.
Stąd pochodzi w legendzie Świętego Huberta obraz solarnego „krzyża” pomiędzy świętymi drzewami (porożami), w formie ośmiopromienistego krzyża lub w toporu o dwóch ostrzach".
Zatrzymajmy się na chwilę przy tym fragmencie.
Warto zwrócić uwagę na słowo németon, oznaczające u Celtów święte miejsce, często pod postacią gaju. Przypomnę tylko , że wcześniej już spekulowałem , że nazwa Zaypus (od której czasami wywodzi się nazwę Żywiec) może stanowić przekręconą formę wyrażenia Zapis, a ta odnosi się do świętego dębu w świętym gaju. Zatem nazwa Zaypus może się również odnosić do świętego obszaru - określanego jako németon - stanowiącego świętą dąbrowę położoną u stóp góry zasiedlonej przez celtyckich Kotynów. W takim układzie podanie o wypasaniu świń na żołędziach wprost odnosiłoby się do takiego obszaru, być może intencjonalnie uformowanego poprzez pradziejowe nasadzenie dębów na jednym ściśle określonym obszarze?
Kolejna zbieżność to solarna forma ośmiopromienistego krzyża lub labrysu. Przyjrzyjmy się ponownie zdjęciu rytu nr 4
Mamy tu zarówno okrągły ośmiopromienny krzyż w formie koła, jaki i krzyż w formie zredukowanego labrysu (zakończenia ramion krzyża są w naturze lekko rozdwojone) pomiędzy rogami zwierzęcia. Fakt "zaczepienia" solarnego koła o rogi zwierzęcia też nie jest przypadkowy i może być dowodem na intencjonalność takiego zaplanowania całości tej solarnej kompozycji.
W dalszym ciągu brak mi było jednak powiązania kultu byka z kalendarzem obrzędowym. Gądkowski wspomina w tym kontekście o święcie Turzyc. Skąd jednak powiązanie kultu Żywie z tą porą roku? Okazuje się , że takiego powiązania można doszukać się w astronomii. Z pomocą przychodzi nam artykuł "DAVID et GOLIATH Un Mythe Céleste Par F. Graham Millar Halifax Centre, ASC (Société Astronomique Royale du Canada)". Jego sens sprowadza się do powiązania precesyjnego ruchu Ziemi w wyniku, którego biegun niebieski w trakcie 25,800 lat zatacza okrąg, ze zmianą konstelacji , w których biegun niebieski aktualnie "przebywa". Obecnie odnajdujemy go w Gwieździe Polarnej w Konstelacji Małego Wozu , jednak już dawne kultury zauważyły zmianę jego pozycji. 8000 lat p.n.e. znajdował się w dorozumianej konstelacji Menat, składającej się z Konstelacji Herkulesa i Węża, którą autor wiąże z charakterystycznym wizerunkiem celtyckiego Cernunosa. Z biegiem stuleci w okresie około 5000 p.n.e. biegun niebieski przesunął się do Gwiazdozbioru Wolarza. Jak wskazuje autor precesja bieguna niebieskiego spowodowała również precesję równonocy. Przeglądając dane astronomiczne zauważyć można, że w tym właśnie okresie równonoc zaczęła pokazywać się w konstelacji Byka, a schyłek tego okresu (związany z precesją ) przypadał na domniemany okres powstania rytów w Dolinie Cudów - Val Meraviglie.
Największym mankamentem poruszanych przeze mnie tematów jest niedostatek materiałów etnograficznych, co powoduje , że mają one charakter bardziej hipotetyczny niż obiektywny. Tym razem jednak jest inaczej. Polecam w tym miejscu artykuł Heleny Kopełuś pt. Kolęda o turze , gdyż może on posłużyć za doskonałą etnograficzną ilustrację dotychczas zaprezentowanego wywodu.
Tylko tytułem przykładu posłużę się poniższymi fragmentami:
"Jeśli przypomnimy, że w polskich obchodach „turonia”, których nie należy, jak to nieraz czyniono, wiązać z samym obrzędem kolędowania, maszkara wodzona po domach ma wedle słów pieśni „pozłacane rogi” 29, to ta druga interpretacja zyskuje dodatkowy argument. Z kolei geneza obrzędu „chodzenia z turoniem ”, znanego jeszcze w w. XVIII u Wielkorusów w innej postaci (oprowadzanie po obejściach żywego byka dla zapewnienia urodzajów i płodności) 30, wiąże się z kultem tego zwierzęcia. Marginalnie warto przypomnieć informację ΧΙΧ -wieczną Edwarda Kulikowskiego z Ukrainy: „Na Nowy Rok parobcy przychodząc z powinszowaniem do dworu przyprowadzają z obory wołu ze złoconymi rogami” 31, podtrzymywaną przez Kolberga, który z okolic Kołomyi opowiada o ubieraniu w takiej samej sytuacji rogów wołu lub barana wstążkami i kwiatami 32".
Odnosząc to wszytko do legendy związanej z nazwą miasta Żywie(c) , nie ulega wątpliwości ,że nagromadzenie w jednym miejscu tylu nawiązań do mitycznego tura/byka , nie może być chyba przypadkowe. Nawet jeśli historia związana z herbem Żywca opisuje prawdziwe zdarzenia, to wydaj się , że jej podłoże motywacyjne zawierać może w sobie wątek mitologiczno-kosmologiczny. Podobnie odczytywać można motywy związane z żywieckim zwyczajem wodzenia Turonia, szczególnie jeśli uwzględnimy słowa autorki;
"Jeśli przypomnimy, że w polskich obchodach „turonia”, których nie należy, jak to nieraz czyniono, wiązać z samym obrzędem kolędowania, maszkara wodzona po domach ma wedle słów pieśni „pozłacane rogi” 29, to ta druga interpretacja zyskuje dodatkowy argument. Z kolei geneza obrzędu „chodzenia z turoniem ”, znanego jeszcze w w. XVIII u Wielkorusów w innej postaci (oprowadzanie po obejściach żywego byka dla zapewnienia urodzajów i płodności) 30, wiąże się z kultem tego zwierzęcia. Marginalnie warto przypomnieć informację ΧΙΧ -wieczną Edwarda Kulikowskiego z Ukrainy: „Na Nowy Rok parobcy przychodząc z powinszowaniem do dworu przyprowadzają z obory wołu ze złoconymi rogami” 31, podtrzymywaną przez Kolberga, który z okolic Kołomyi opowiada o ubieraniu w takiej samej sytuacji rogów wołu lub barana wstążkami i kwiatami 32".
Odnosząc to wszytko do legendy związanej z nazwą miasta Żywie(c) , nie ulega wątpliwości ,że nagromadzenie w jednym miejscu tylu nawiązań do mitycznego tura/byka , nie może być chyba przypadkowe. Nawet jeśli historia związana z herbem Żywca opisuje prawdziwe zdarzenia, to wydaj się , że jej podłoże motywacyjne zawierać może w sobie wątek mitologiczno-kosmologiczny. Podobnie odczytywać można motywy związane z żywieckim zwyczajem wodzenia Turonia, szczególnie jeśli uwzględnimy słowa autorki;
"Geneza śpiewania kolęd życzeniowych u progu nowego roku wydaje się genezą rzymską, czy też — formułując rzecz poprawniej — posiada rzymską dokumentację. Nowy Rok pierwotnie łączył się z początkiem nowego cyklu wegetacyjnego i obrzędy związane z tym okresem były uroczyście obchodzone przez różne ludy. Zresztą nawet w obrębie kultury chrześcijańskiej ostateczne ustalenie daty rozpoczęcia nowego roku nastąpiło bardzo późno (papież Inocenty XII, 1691). W samych kolędach występują wyraźne pogłosy święta wiosennego, a repertuar pieśniowy obchodów wiosennych i zimowych niejednokrotnie zdradza bliskie pokrewieństwo.". To przybliża nas do opisów zwyczajów jakie zawarł w swoim dziele Jan Nep. Gątkowski.
Na koniec zacytujmy jeszcze raz słowa autorki:
"Nie ulega natomiast wątpliwości, że kolędy z motywami „turzymi” należą do tych bardzo starych utworów, których nie potrafimy umiejscowić w układach społecznych i kulturowych znanych nam z przekazu historycznego, i ta ich cecha prowokuje do szukania dla nich odległych w czasie odniesień.", albowiem ich konkluzja stanowić może również podsumowanie poczynionego do tej pory wywodu.
Na samym końcu wrócę jeszcze do wątku związanego z osadnictwem kultury puchowskiej na Górze Grojec i wskażę na jeszcze jeden ciekawy wątek. W linkowanym artykule Wikipedii poświęconym kulturze puchowskiej znajduje się fragment dotyczący hydronimii:
"Ciekawostką jest, że nazwa „San” w języku Gallów to „rzeka”, czyli rzeka Shannon (ir: Siannan), Saona, Seine i San mają wspólny galijsko/celtycki źródłosłów, pra-indeoeuropejski sufix -onna oznaczyłby źródło lub rzekę.".
Być może jest to zbieg okoliczności , że nazwa rzeki przepływająca obok Góry Grojec również zaczyna się na "S" . Soła , bo o niej mowa, być może mogłaby również zostać zaliczona do wskazanej powyżej grupy nazw własnych. Na starych mapach jej nazwa zapisywana była jako Sola, a potok mogący stanowić hipotetycznie jej źródło nosi nazwę Solonka. Jak wiemy przyrostek -ka bywa dodawany na oznaczenie zdrobnienia np. rzecz(ka), kobył(ka) itp. Gdyby zatem nazwę rzeki wywieść od nazwy tego potoku, być może brzmiała by ona Solona, co brzmi podobnie do Saona.
Podobne przemyślenia miałem, gdy analizowałem herb gminy Karnice, gdzie znajduje się wieś Niczonów: https://pl.wikipedia.org/wiki/Karnice_(gmina)#/media/File:POL_gmina_Karnice_COA.svg .
OdpowiedzUsuńJest to wyrażny kurchan - grób z krzyżem, na którym tańczą dwa żurawie.
Na to naprowadził mnie wpis interpretacjyjny Czesława pod artykułem o Niczonowie.
Intrygował mnie ten krzyż na grobie.
Na początku myślałem, że jest to dodatek chrystianizacji, ale okazało się, iż jest on starszy. Następnie myślałem o mieczu wbitym w grób.
Teraz widzę, że może to być jednak labrys oznaczający święte miejsce. Będzie to zatem zgodne z całym żródłosłowem miana Niczonowa i całego okolicznego terenu.
Adam Smoliński
Każdy tego typu lokalny przypadek wymaga indywidualnego podejścia, ale przyjrzałem się herbowi i mogę powiedzieć ,że faktycznie to kurhan. Zadziwiająca jest przy tym dbałość o szczegóły, bo to nie jest kupa luźno rzuconych bez składu i ładu kamieni, wręcz przeciwnie. Widać dokładnie elementy konstrukcji, na którą składają się większe, zewnętrzne kamienie tworzące obudowę, mniejsze tworzące środkowe wypełnienie, a co najciekawsze w środkowym miejscu tkwi płyta zamykająca wejście to komory grobowej. Dokładnie to samo mam na zdjęciu illiryjskiej gomili (kurhanu) z rezerwatu UNESCO Jeziora Majkowskie koło Slano w Chorwacji. Nie może być mowy o pomyłce, na herbie faktycznie uwidoczniono kurhan !
OdpowiedzUsuńIm dłużej kręcę się wokół Niczonowa, tym bardziej jestem przekonany, że było to święte miejsce - uroczysko związane czczeniem Welesa i Nicy. Miejscowe symbole, toponimy wskazują na to. Nawet ówczesny, miejscowy kult Trygława był właściwie związany z Welesem. Pobliska Cerwica, gdzie ponoć Otton chrzcił Pomorze, wskazuje na ważność tego terenu. Stawiali tu swoje wredne pieczęcie. Brakuje mi tu tylko fizycznego kurchanu lub kurchanów. A może i są, ale jeszcze nie odkryte?
UsuńArcheolodzy próbowali coś tu kopać, ale o wynikach nic nie słychać. Na mapach są zaznaczone stanowiska archeo, ale na tym koniec.
Adam Smoliński
Do poszykiwania np. kurhanów w klasycznej archeologii używa się teraz obrazów uzyskanych za pomocą LIDAR'u. Można skorzystać z map tego typu jakie są na Geoportalu, ale w skali chyba tylko do 1:1000. Skan lidarowy przenika zieleń więc widok przedstawia gołe ukształtowanie terenu. Przy pewnej wprawie i dobrej rozdzielczości monitora można sporo dostrzec.
OdpowiedzUsuńJak bardzo celtycki jest ten celtycki bóg o znamiennej celtyckiej nazwie Cernunos? Nie rzuciło się to nikomu w oczy?
OdpowiedzUsuńCernunos: cernu nos: czernu nos: czarny nos , czyli zwierzę - bóstwo ze Słowiańskim dosłownie nawet dziś brzmiącym czarnym nosem - może tur albo choć jeleń?
"Słowiańscy parobcy prowadzają byka ze złoconymi rogami", tak się przejęli celtyckim bóstwem odeszłych stąd celtów, że na wieczną rzeczy pamiątkę w Polsce i na wielkorusi nawet chadzali z Turoniem podczas Świąt przesilenia zimowego. No kto nie widział tradycyjnych kolędników jeszcze w 20 wieku? proszę sobie wyguglować zdjęcia, nie tylko z Polski, ale i z innych miejsc zamieszkałych przez Słowian, nie przez celtów.
Dziękuję Pani/Panu za głos w dyskusji.
OdpowiedzUsuńNie podejmuję się analizy , czy wskazany w komentarzu związek pomiędzy "Cernunos:cernu nos:czernu nos:czarny nos" istnieje w rzeczywistości.
Wydaje się jednak , że taka etymologia jest mocno wątpliwa i to z dwóch powodów.
Po pierwsze nazwa Cernunos na określenie rogatego bóstwa wywodzona jest - jeżeli dobrze pamiętam - jedynie z jednej inskrypcji z terenu Galii. Przyjmuje się przy tym ,że nie ma pewności co do tego ,iż sami Celtowie tak je nazywali. Stąd wszelkie dalsze wnioskowanie w tej materii jest wysoce niepewne.
Po drugie , gdyby przyjąć - zgodnie z proponowaną genezą - iż nazwa ta przeszła z kultury słowiańskiej na celtycką , to wydaj się dziwne , że nie zachowała się w tej pierwotnie źródłowej?
pozdr.