Translate

środa, 29 października 2014

Skała Czarownic cz.3

Pisząc o rytach na Skale Czarownic nie przypuszczałem, że uda się znaleźć nowy  punkt zaczepienia , który pozwoli zbliżenie się do wyjaśnienia zagadki związanej z rytami jakie można zobaczyć na skale. Dzisiaj natknąłem się jednak na ciekawy artykuł "Petroglifi iz Jame v bližini Trnovskega studenca nad Ilirsko Bistrico na Snežniški planoti (Petroglyphs from the Cave in the vicinity of Trnovno spring above Ilirska Bistrica on the Snežnik plateau)", którego autorką jest Katja Hrobat Virloget. Artykuł zamieszczono na portalu STUDIA MYTHOLOGICA SLAVICA http://sms.zrc-sazu.si/pdf/17/07_sms17_Hrobat.pdf .
Moją uwagę przykuły zamieszczone w artykule zdjęcia,  przedstawiające ryty z jaskini znajdującej się w pobliżu  Trnovskega źródła . Pierwszy z nich według autorki przedstawiać ma stylizowanego strzelca (Stilizirani strelec) - zdjęcia (slika ) nr 1 i 2 , które możemy porównać ze zdjęciami rytu nr 4 (poniżej) z wpisu  http://halfsciencenonfiction.blogspot.com/2014/10/skaa-czarownic-cz2.html 



Widać tu ogólne podobieństwo rytów ze Skały Czarownic i z jaskini . Widać je również na innym zdjęciu, zrobionym z innej perspektywy http://bbfan.pl/wp-content/gallery/skala-czarownic-wilkowice/6.jpg i umieszczonym we wpisie "Tajemnicza Skała Czarownic" na stronie http://bbfan.pl/ .
Co do interpretacji owego rytu, odsyłam do artykułu  Katji Hrobat Virloget. Można oczywiście zadawać sobie pytanie, czy interpretacja ta może w jakimś stopniu odnosić się  do rytu ze Skały Czarownic. To pytanie pozostanie na razie otwarte. Interpretację tą warto brać pod uwagę, szczególnie jeśli po przeczytaniu następnego rozdziału spojrzymy na te ryty jako na całość kompozycji. Przejdźmy zatem do następnego rozdziału "Simbolika prekrižanih krogov" . Na zdjęciu (slika) nr 3 zobaczyć możemy  liczne koła z kilkoma przecinającymi je liniami. Gdy przyjrzymy mu się dokładniej, w lewym dolnym rogu bez trudu zobaczymy koło przypominające słoneczny krzyż, który dobrze już znamy ze Skały Czarownic (poniżej):

Pisząc poprzednio na temat tego rytu, napisałem, iż ze względu na jego płytkość jak i brak pewnej staranności w jego wykonaniu budzi on moje największe wątpliwości. Teraz jednak po zapoznaniu się z artykułem i tym, co jego autorka  pisze  na ten temat:"Simbol prekrižanega kroga, z dvema in štirimi križi, je tako tudi prek izročila iz Prelož mogoče interpretirati kot solarni simbol, kar nakazuje obredna pesem posvečena božanskemu liku Dajbogu, ki ga raziskovalci povezujejo s soncem, nebeškim žarom in posledično blagostanjem" oraz po porównaniu obu rytów, skłonny jestem zmienić zdanie. Wydaje się bowiem, że ze wszystkich rytów ze Skały Czarownic ten właśnie może się okazać najbardziej pierwotnym, a równocześnie osadzonym w tradycji obrzędowej.
Zwróćmy jeszcze uwagę na jeden fragment artykułu "Simbol, ki nastopa v obredni pesmi božanstvu, povezanemu s soncem, je prekrižan krog s po eno piko sredi vsakega polja" Mowa jest tu o symbolu , który w obrzędowej pieśni powiązany jest z solarnym bóstwem.Tym symbolem jest przekreślony krąg z jedną kropką w środku każdego pola. Podobny symbol krzyża z czterema kropkami odnajdujemy również na Skale Czarownic:
 

Na koniec jeszcze jeden fragment , który  nawiązuje do kręgu jako funkcji ochronnej przed urokiem i złem z "zaświatów". W pewien sposób nawiązuje więc też do legendy związanej z nazwą Skała Czarownic:
"Pri analizi kroga ne gre mimo simbolike risa, za katerega Boris Čok pravi, da je  imel v izročilu varovalno vlogo. Tako so na primer v lokalni povedki trije hlapci v iskanju  bogastva ostali zaščiteni pred hudičem zaradi tega, ker so ostali v začrtanem  risu (Čok 2012: 69–70). Tudi povedke s Krasa in drugod potrjujejo varovalno funkcijo risa pred nevarnostmi iz onstranstva". 

poniedziałek, 20 października 2014

Wyznawcy Słońca, czyli zakon kamienia - równonoc cz.2

Ostatnio opisałem moment wschodu Słońca na szczycie Trzech Kopców i interakcji pomiędzy momentem ukazania się Słońca, a położeniem kamienia z rytami. Zwróciłem też waszą uwagę na znak „X” po zachodniej stronie kamienia i sposób w jaki układa się cień rzucany przez światło słoneczne. Patrząc na zdjęcia , zauważyć można, że cień ten biegnie równolegle do linii znaków poniżej znaku „X”. Być może jest to przypadkowa zbieżność. Z drugiej strony należałoby też rozważyć koncepcję, że efekt ten jest zamierzony. W takim przypadku ryt można powiązać z konkretnym zjawiskiem astronomicznym - równonocą. Skoro tak, to należałoby się zastanowić, czy znak „X” , któremu przypisać można solarne znaczenie, możemy znaleźć w innych miejscach i czy można takim znakom przypisać solarne znaczenie lub powiązać je z tematyką solarną.
Pierwszy trop wiedzie w odległe czasy i głęboko pod ziemię, do jaskini Lascaux. Otóż oglądając film "Prehistoric Astronomers"(2009, Stephane Begoin i Vincent Tardieu ) moją uwagę zwrócił ten fragment, na którym widać taki oto znak:












Jest on bardzo podobny do tego, który można zobaczyć na kamieniu. 



W filmie nie ma wzmianki o tym znaku, lecz można się domyślać, że skoro wystrój malarski jaskini jest powiązany z astronomią, to również ten znak może mieć takie właśnie odniesienie.
Kolejnym ciekawym zastosowaniem takiego znaku jest to, które możemy zobaczyć na rytach ze Skandynawii, zwane jako Helleristninger
Możemy tu zauważyć kilka symboli w tym „X” „+” czy też kółko z kropką w środku.
O próbie przypisania tym znakom konkretnego znaczenia możemy poczytać w tym miejscu:
Zwróćmy uwagę ryt z Egelyopt. Mamy tu następujące po sobie dwa znaki „+” i „X” opisane w okręgu. Oba znaki umieszczono na tzw. solarnej łodzi. O tym jak można interpretować takie właśnie położenie znaków przeczytać można na :
Wskazane wyżej przykłady wskazują , iż czynione są próby powiązania takich lub podobnych znaków z ich solarnym przeznaczeniem.
Bazując na ostatnim wpisie możemy podjąć zatem próbę interpretacji rytów z kamienia na Trzech Kopcach. Jeżeli zatem przyjęlibyśmy , że „X” oznacza wiosenną równonoc, czyli położenie Słońca w dniu 21 marca, to znak „+” mógłby oznaczać letnie przesilenie. Wskazywać na to może też położenie tego znaku na kamieniu , czyli na prawo od „oranta”, co może wskazywać na miejsce gdzie Słońce ukaże się na horyzoncie geograficznym w dniu 21.06 . Stojąc po zachodniej stronie kamienia (od momentu równonocy wiosennej) obserwowalibyśmy jak Słońce pozornie przesuwa się na lewo , czyli ku północnemu wschodowi.
Znak „X” może mieć też dodatkowe znaczenie. Jego sens możemy dostrzec, gdy przyjrzymy się ilustracji opisującej dysk z Nebry:
Warto zauważyć, że kąt jaki tworzą przecinające się białe linie, wyznaczające wschód i zachód Słońca w dniach 23.12 (zimowe przesilenie) i 21.06 (letnie przesilenie) jest uzależniony od szerokości geograficznej na jakiej te zjawiska są obserwowane. Dla Nebry wartość ta wynosi 82 stopnie. Dla Bielska-Białej kąt ten wynosi 76 stopni. 


Zatem czy znak „X” również posiada taką wartości kątów? Niestety nie da się tego stwierdzić z całą pewnością, gdyż ryt nie jest precyzyjny. Jego ramiona nie przecinają się jednak pod kątem prostym, co sam miałem okazję sprawdzić przy pomocy kątomierza (niestety nie odnotowałem sobie pomiarów wartości poszczególnych kątów). W moim odczuciu brak 100 % zgodności tych kątów,  nie wyklucza jednak możliwości przypisania takiego właśnie sensu temu znakowi.




czwartek, 16 października 2014

Równonoc jesienna - September Equinox (Autumnal Equinox) 2014

Po kilku miesiącach zbierania wiadomości teoretycznych i analizowania możliwych do pozyskania danych , nadszedł w końcu moment , by sprawdzić , czy kamień na Trzech Kopcach faktycznie może mieć związek z równonocą. Przypomnę tylko , że oś podłużna kamienia ułożona jest w kierunku wschód-zachód.Wydawać by się mogło zatem, że to tylko formalność. Niestety z powodu miejsca położenia kamienia, nie było to takie oczywiste. Kamień nie znajduje się na kulminacji wzniesienia, ani nawet na grzbiecie , który odsłania niezakłócony widok na wschód. Zatem moment ukazania się Słońca nad kamieniem w rzeczywistości nie odpowiada momentowi wschodu Słońca , który dnia 23.09.2014r. przypadał o godzinie 6:37. , a azymut geograficzny to 90,1 stopnia. Sprawa komplikowała się jeszcze bardziej, gdyż dokładnie w dniu równonocy nie miałem możliwości wyjścia w góry. Najbliższy możliwy termin wypadł mi 28.09.2014. Należało zatem uwzględnić, iż dane dotyczące wschodu Słońca ulegną zmianie. W dniu 28.09.2014r. Słońce wschodzi o godz. 6.44, a azymut wynosi 93 stopnie. Uzbrojeni w te dane, o godzinie 5.20 w mroku rozpoczęliśmy nocne podejście na Trzy Kopce. Po pierwszych niepowodzeniach związanych ze zmyleniem drogi, równo z astronomicznym wschodem znaleźliśmy się pod kamieniem. Rozpoczęło się oczekiwanie na pojawienie się Słońca na naszym „pozornym" horyzoncie, które wykorzystałem w celu przyjrzenia się jeszcze raz rytom na kamieniu, a w szczególności znakowi „X" od zachodniej jego strony. Z uwagi na rozproszone światło poranka, wyraźnie widać było pod znakiem „X" kilka zagłębień tworzących wykropkowaną linię, biegnącą od dołu ku spodowi tego znaku.



Zaobserwowałem też ciekawy efekt związany z oświetleniem. Początkowo wokół kamienia zauważyć można było dosyć jasne, ale rozproszone światło dzienne. Wraz ze zbliżającym się momentem ukazania Słońca, kontrast między jaskrawym światłem słonecznym na horyzoncie, a otoczeniem, spowodował, że wokół kamienia zaczął gęstnieć „mrok". W tym właśnie „kontraście" wyraźnie można było zauważyć jak promienie słoneczne, początkowo oświetlające korony drzew, powoli zaczynają sunąć ku dołowi.



Około godziny 7.25 nastąpiło to na, co czekaliśmy. Pierwsze promienie Słońca padły na kamień, oświetlając „oranta" na wschodniej płaszczyźnie kamienia. Scena była symboliczna, gdyż być może byliśmy pierwszymi od dawien, dawna ludźmi, którzy wiedzieli, po co tam się znajdowali i czego oczekiwali.






























Pozostało jeszcze sprawdzić, czy moment ukazania się Słońca, ma jakiś związek ze znakiem „X" znajdującym się po zachodniej stronie kamienia. W tym celu posłużyłem się kawałkiem gałęzi, który umieszczony na szczycie kamienia posłużył jako gnomon.



Przyznam z ręką na sercu, że nie oczekiwałem żadnych rewelacji. Jednakże po postawieniu gnomona i przedłużeniu linii jaką wyznaczał rzucany przez niego cień , okazało się, że linia ta jest dokładnie równoległa do linii wyznaczonej przez kropkowaną linię znajdującą się pod znakiem „X".



Było to dla mnie dużym zaskoczeniem, gdyż płaszczyzna, na której znajduje się ryt ze znakiem „X" jest nieco odchylona w kierunku południowo-wschodnim od osi kamienia , czyli kierunku wschód-zachód. Można zatem wysnuć z tego wniosek, że kamień poprzez odchylenie płaszczyzny ze znakiem „X" , uwzględniającym wartość elewacji Słońca w momencie ukazania się Słońca w dniu równonocy na pozornym horyzoncie dla punktu położenia kamienia z rytami , stanowi precyzyjne narzędzie astronomiczne. Na to twierdzenie nie powinien mieć wpływu fakt, że obserwacji dokonaliśmy kilka dni po faktycznej równonocy, gdyż kątowe odchylenie azymutu wschodu Słońca dla dnia 28.09.2014r. w stosunku do 23.09.2014r., wynosi zaledwie 3 stopnie. Dla precyzji obserwowanego zjawiska nie ma to więc praktycznie żadnego znaczenia. Dokonane przez nas obserwacje mogą nie być ostatnimi zaskakującymi odkryciami dla tej lokalizacji. Poniżej kamienia z rytami znajdują się dwa charakterystyczne, trójkątne kamienie. Jeśli wyznaczymy linię prostą , która przebiega przez wierzchołki obu kamieni, okaże się, że wyznaczy ona azymut 60 stopni. Uwzględniając natomiast elewację jaką tworzy ta linia względem terenu, okaże się, że kamienie te mogą wskazywać punkt wschodu Słońca w dniu letniego przesilenia. Niestety dla potwierdzenia lub zaprzeczenia tej informacji konieczna jest obserwacja wschodu Słońca w dniu letniego przesilenia, na które pozostaje czekać do czerwca przyszłego roku. W pobliżu kamienia z rytami znajduje się jeszcze jeden trójkątny kamień. Jego interpretacja nie jest prosta i zależy od tego, czy pierwotnie znajdował się on w pozycji stojącej , czy też leżącej. W pierwszym przypadku jego wierzchołek wraz z wierzchołkiem kamieniem z rytami utworzyłby narzędzie celownicze (jak muszka i szczerbinka), które wskazywałoby na azymut przesilenia zimowego. W drugim przypadku wskazywany przez niego azymut mógłby mieć związek z teorią tzw. martwych dni w kalendarzu słowiańskim. Przyznaję, że to trochę mglista teoria. Czas pokaże ile jest warta, bo już 22.12.2014r. planuję kolejną „ekspedycję", by na własne oczy przekonać się , gdzie tym razem ukarze się Słońce.

Solarne symbole wokół nas

Witam
Po wakacyjnej przerwie powracam z nowymi pomysłami.
Dzisiaj zaczynam wątek, który mam nadzieję zaowocuje ciekawymi fotkami. Z dużym zaskoczeniem udało mi się zauważyć , że w naszym dwumieście i okolicach zauważyć można całkiem sporo symboli słonecznych wplecionych w różne elementy dekoracyjne. O ile w przypadku różnych przybytków rozsianych po górach to raczej nie dziwi, o tyle w przypadku miasta to rzecz zastanawiająca.
Dzisiaj zamieszczam kilka fotek , a w miarę wyławiania dalszych znalezisk, galeria będzie uzupełniana.

















Perunowe dziedzictwo cz.9

Pisząc wcześniej o scenie walki św.Jerzego ze smokiem, czyli słonecznego wojownika z Hydrą ( http://www.half_science_non-fiction.blog.bielsko.pl/blog_news,3490.html ) głowiłem się nad sensem drugiego malowidła znajdującego się po lewej stronie ściany tęczowej, ukazującego męczeńską śmierć św.Urszuli.
http://www.muzeum.bielsko.pl/www/ilustracje_fm/Archeologia/kosciol/kosciol_6.jpg
Wydała mi się ona egzotyczna, a to ze względu na umiejscowienie kościoła. Z Bielska daleko jest bowiem nie tylko do morza, jak również do najbliższej żeglownej rzeki. Tematyka ta miejscowym była zatem raczej obca. Skąd zatem pomysł na ukazanie takiej nautycznej tematyki w kościele położonym u podnóża gór? Gdyby jednak przyjąć, że scena ze św.Jerzym ma swój drugi wymiar, niepodobnym było, by nie miała go również druga ze scen. Oczywiście nawet w swej klasycznej interpretacji miały one swój wydźwięk, to Śmierć i walka Dobra ze Złem. Zupełnie przypadkiem natknąłem się jednak na artykuł http://bialczynski.wordpress.com/2011/12/18/adam-smolinski-o-niczonowie-puszczy-niczonowskiej-i-nazwie-niczonow/ , po przeczytaniu, którego wszystko zaczęło układać się w sensowną całość. W tekście rzuciło mi się w oczy zdanie "Słowianie swoich zmarłych palili na stosie - „narach" lub łodzi. Łódź to nawa. ". Choć scena ze św. Urszulą nie ukazywała oczywiście palenia na stosie pogrzebowym lub w pogrzebwej łodzi, to jednak zdanie to wzmogło moją czujność. W chwilę później doczytałem się do miejsca, w którym padło to zdanie: "Naw -Słowianie świat zagrobowy nazywali "Naw", "Nawia" lub "Nawa". "Iść do Nawii" znaczyło umierać. Symbolizuje zmartwychwstanie, ostrzeżenie, życie wieczne, zmianę, koniec cierpień. Rdzeń ten łączy się ze starym słowiańskim - aryjskim - awarskim - chrobackim rytuałem pogrzebowym, palenia zwłok na płonącej łodzi, stąd też nawa - łódź ~ naw - trup ". Właściwie w tym miejscu mógłbym postawić kropkę i zakończyć wpis. Warto jednak ponownie przyjrzeć się nie tylko scenie ze św. Urszulą, lecz również całej kompozycji złożonej ze wspomnianych powyżej dwóch malowideł. Zwróćmy uwagę na kształt łodzi. Z uwagi na okres w jakim rozgrywała się historia opowiedziana na malowidle, powinniśmy spodziewać raczej czegoś, co przypominałoby normański okręt lub jego kontynuację, konstrukcji lekkiej i zwinnej. Tymczasem w kształcie łodzi na malowidle jest coś groteskowego, taka konstrukcja raczej nie nadawałaby się nawet do płynięcia z nurtem rzeki, a tym bardzie do żeglowania, choć widać na niej maszt. Jednym słowem to balia , a nie statek. Sprawa ma się jednak inaczej jeśli popatrzymy ten kształt jako przekrój i porównamy go np. z tzw. kamieniami Mikorzyńskimi i tym do czego miały służyć. Teraz cała scena, jak również kształt łodzi, na której podróżuje i umiera święta ma sens, który tłumaczy też przesłanie całej kompozycji. Po północnej stronie (po której Słońce nigdy się nie ukazuje) mamy ukazaną Śmierć wyobrażoną w sensie dosłownym przez umierającą świętą, lecz w drugiej warstwie mamy też inne przesłanie , które niemalże wyziera spod tej sceny , a które można skwitować słowami autora ww. artykułu: „nawa - łódź ~ naw - trup" , czyli świat pozagrobowy. Wędrując teraz w górę po łuku ściany tęczowej (co też może mieć swoje solarne znaczenie) przechodzimy na ścianę południową (słoneczną), gdzie spotykamy się ze słonecznym wojownikiem pokonującym Hydrę, która symbolizuje okres zimowych ciemności, królestwo śmierci. Jednym słowem cała scean ukazana na ścianie tęczowej to zwycięstwo Dobra nad Złem, ale w ujęciu, którego raczej trudno spodziewać się takim miejscu.

Od pierwszej chwili, gdy zacząłem przyglądać się kościołowi, wydawało mi się, że tylko prezbiterium posiada jakieś sekrety, które można wydobyć na światło dzienne. Z czasem okazało się, że również nawa posiada równie ciekawe zagadki. Sama w sobie stanowi też trop, który łączy ją z legendą o perunowym gaju, lecz o tym napiszę w następnym wpisie.


Pozdrawiam i zapraszam.

Perunowe dziedzictwo cz.8

Powracamy dzisiaj do naszej świątyni. Kiedy na początku zabierałem się za pisanie tego bloga, nawet nie przypuszczałem, że będzie on zawierał aż tyle wpisów. Nie przypuszczałem też, że kościół św.Stanisława może dostarczyć tylu ciekawych zagadek. Na jedną z nich natknąłem się w internecie. Przeglądając wyniki wyszukiwania dla hasła powiązanego z kościołem, zwróciłem uwagę fotografię zamieszczoną na http://jacekkachel.blogspot.com/ , która przedstawiała fragment nawy z amboną. Przyglądając się jej zauważyłem, że za amboną widać ciekawą dekorację malarską .



Wzbudziła ona moje zainteresowanie, gdyż przeglądając jakiś czas wcześniej blog P.Nikolic, zauważył prawie identyczny motyw:
http://stecciibogumili.blogspot.com/2013/04/znak-biljeg-simbol-tamga-iii.html
Ciekawa jest również dokonana przez niego interpretacja tego motywu: „Krzyż reprezentuje strony świata , po których odbywa się w ciągu roku pozorny ruch Słońca. Dwa „krzyże" to dwa lata. Dwa „krzyże" stoją na dwóch trójkątach. Dwa trójkąty są „domem" Słońcami w czasie przesilenia zimowego, co oznacza, że są tu pokazane dwie zimy (dwa kolovrta /kołowroty/ jako dwa drzewa życia powyżej „krzyża") i jedno lato: Część ekliptyki w okresie letnim jest powyżej prostokąta, który jest symbolem pokoju i stabilności Bożej." Zasadniczo opis ten pasuje do motywu, który widać na zdjęciu z kościoła. Z tą różnicą, że tutaj zamiast prostokąta widać „trójlistny" motyw. I znowu przypadek sprawił, że ponownie natknąłem się na podobny motyw, tym razem, gdy czytałem wpis na :
http://bialczynski.wordpress.com/slowianie-tradycje-kultura-dzieje/dzieje/duch-gor-czyli-staroslowianski-dziews-kupala-a-nie-cernunos-halanie-i-ich-skrzyste-jelenie-gryfy-scytyjskie-i-morawskie-amazonki-mazonki-oraz-inne-materialy-ario-slowianskie/
Zamieszczona w nim była ilustracja pochodząca ze str.160 książki „Scythes, Sarmates et Slaves" , której autorem jest Jaroslav Lebedynsky. Ukazana na niej scena zatytułowana została „entre deux cavaliers". U dołu tej ilustracji widniej bardzo podobny motyw.




Na załączonej fotce widać, że również tutaj wewnątrz trójkątnego elementu widnieje „trójlistny" motyw. Podobne elementy można znaleźć na stecci.



Zgodnie z tym, co już wcześniej pisałem , taki motyw (widniejący również w maswerku wschodniego okna kościoła) można zinterpretować jako wyobrażenie dwóch równonocy i jednego przesilenia letniego. Zatem całość tego motywu odpowiadałby wytłumaczeniu jakie zaprezentował P.Nikolic, czyli metafizyczne oddanie upływu czasu. Interesujące jest tu również naśladownictwo tego motywu porzez kolejne kultury Europejskie. W następnym wpisie napiszę coś o próbie interpretacji całości sceny malarskiej widniejącej na ścianie tęczowej nawy.


Zapraszam.

Diabli (Czarci) Kamień

Zdobyłem się na krztę samozaparcia i dotarłem do Czarciego Kamienia w Beskidzie Małym. Pisząc wcześniej o Skale Czarownic, hasło "Czarci Kamień" rzuciło mi się w oczy, ale stwierdziłem, że przy braku "cech" szczególnych takich jak choćby ryty, ta formacja skalna nie zasługuje na więcej uwagi. Przypadek sprawił jednak, że ponownie natknąłem się na Czarci Kamień, tym razem we wpisie http://bialczynski.wordpress.com/slowianie-tradycje-kultura-dzieje/dzieje/arkona-stonehenge-piramida-cheopsa-czyli-kilka-niesamowicie-dziwnych-map-slowianie-wikingowie-scyci na blogu Czesława Białczyńskiego. Jedna z ukazanych tam map pokazuje przebig linii łączącej kilka ciekawych miejsc w tym Czarci Kamień (Diabelską Skałę) z m.in. Trzema Kopcami. Ten wpis zaintrygował mnie do tego stopnia, że postanowiłem przyjrzeć się tej lokalizacji. Już pierwsze sprawdzenie dokonane przy pomocy komputera pokazało intrygującą prawidłowość, ale żeby to potwierdzić musiałem już tradycyjnymi metodami ustalić współrzędne geograficzne, obejrzeć skałę na miejscu i wykonać kilka tradycyjnych pomiarów. Po dotarciu na miejsce w pierwszej kolejności przy pomocy AGPS dokonałem ustalenia dokładnych współrzędnych geograficznych. Oto one 49 45'13,53"N i 19 09'35,91" E. Na miejscu okazało się, że widok na okolicę zasłoniły mi nie tylko pokryte liśćmi drzewa, lecz również zamglone od wilgoci powietrze. Dokonałem zatem przy pomocy kompasu tradycyjnego ustalenia kierunku, w którym ułożona jest skała, wyszło około 220 stopni.



Wykonałem jeszcze kilka fotek. Będąc jeszcze na miejscu naszła mnie ogólna refleksja, iż miejsce to mogłoby stanowić ilustrację dowolnej baśni lub legendy. Trudno bowiem wyobrazić sobie lepszy naturalny plan dla leśnego „ołtarza". Pomimo tego, iż skała znajduje się zaraz przy szlaku, to jednak wystarczy zrobić kilka kroków w bok, by znaleźć się w zupełnie innym „klimacie". Wystarczy spojrzeć na plan ogólny ze zdjęcia.



Widok ze szlaku



Widok od strony płn -wsch



Widok na trzy "tarasy" od strony płd-zach.



Słabo widoczne jednak istniejące w rzeczywistosci małe wyciecia na górnej płaszczyźnie trzeciego tarasu. Za małe na stopnie, jednak wystraczające jako podstawy do ustawiena czegololwiek na górnym tarasie.
Po powrocie do domu przyszedł czas na dokonanie ponownego sprawdzenia przy pomocy Sun Calc wcześniejszych spostrzeżeń. Jak widać na obrazku poniżej linia wschodu i zachodu w dniu zimowego przesilenia przebiega odpowiednio przez Babią Górę i Skrzyczne.



Jest w tym coś symbolicznego, albowiem są to dwa najwyższe szczyty w tej okolicy. Gwoli ścisłości zaznaczyć muszę, że szczyt Babiej Góry (Diablaka nomen omen) spod Czarciego Kamienia nie jest (chyba) widoczny, ale żeby mieć 100% pewność trzeba będzie to sprawdzić zimą, gdy drzewa pozbawione liści nie zasłaniają widoku. Co do Skrzycznego sprawa ma się inaczej i to w dwójnasób. Choć mnie widok zasłaniały liście na drzewach, to namiar uzyskany przy pomocy kompasu wskazuje, że szczyt powinien być widoczny spod skały. Dodatkową ciekawostką jest to, że skała jest ukierunkowana niemal dokładnie na Skrzyczne. Oczywiście w dniu zimowego przesilenia Słońce spada za linię górskiego horyzontu dużo wcześniej niż miejsce wyznaczone przez wertykalną linię kulminacji szczytu Skrzycznego, ale jakaś „magia" w tym widoku musi tkwić.



Oto co prawdopodobnie widzielibyśmy spod skały zimą. Skrzyczne na wprost, po prawej Skalite, w oddali po prawej Stołów i Trzy Kopce, a w dole Kotlina Żywiecka. Szczególnie jeśli powiążemy to ze znaczeniem zimowego przesilenia w wierzeniach dawnych kultur. Żeby się o tym jednak przekonać trzeba, by to jednak zobaczyć na własne oczy, bo być może Słońce w tym dniu o zachodzie dotyka jakiegoś charakterystycznego miejsca na tle gór? Lokalizacja ta wraz z kamiennymi kopcami na Stołowie, Trzema Kopcami i pobliską Palenicą, Skałą Czarownic i źródełkiem w Lasku św. Wita (postaram się tam również dotrzeć) wyznaczają krąg wokół Kotliny Żywieckiej. To ciekawe nagromadzenie takich miejsc w tej okolicy. Co ciekawe, poza wałami na Palenicy, wszystkie one zlokalizowane są na słonecznych płd - zach stokach, a więc skierowanych zawsze w stronę misterium Słońca. Czyżby zatem w przekazach i „magicznym" nazewnictwie tkwiło jednak jakieś dawno zapomniane tło kulturowe związane z tymi miejscami?

środa, 15 października 2014

Perunowe dziedzictwo cz.7

Po dłuższej nieobecności, spowodowanej również przez różnego typu wydarzenia natury „odkrywczej", powracam do zapowiadanego wcześniej tematu czyli tytułowej szafy proboszcza. Wielokrotnie już wcześniej wspominałem o pracy T.Dobrwolskiego poświęconej kościołowi św. Stanisława w Starym Bielsku. Przeglądając ją, na stronie 67 natknąłem się na intrygujący fragment poświęcony późnogotyckiej szafie zakrystialnej. Moją uwagę przykuła scena polowania na jelenia, która ukazana jest w górnej części szafy. W pierwszej chwili zacząłem się zastanawiać dlaczego w kościelne znalazła się szafa ozdobiona świeckimi scenami. Po chwili przypomniałem sobie o przeczytanej dosłownie kilka dni wcześnie pracy, której autorem jest Ivan Mužić, a nosi ona tytuł „Vlasi i starobalkanska pretkršćanska simbolika jelena na stećcima" . Był to zbieg okoliczności, ale tezy zawarte w tej książce doskonale pasowały do tego, co miałem przed oczami. Przy założeniu, że scena ukazana na szafie nie miała stricte świeckiego charakteru, pozostawało pytanie o jej interpretację, a tezy z książki Ivana Mužić były wręcz idealną odpowiedzią na rodzące się pytania. Nie będę powtarzał w tym miejscu całej jej zawartości, lecz skupię się jedynie na najistotniejszych jej fragmentach.
Autor wskazuje ,że „Jelen je kao sveta životinja poznat u Maloj Aziji još iz druge polovine trećeg tisućljeća prije Krista. Njegov se lik već u prapovijesti koristi u funeralnoj simbolici. Prikaz jelena nalazimo na kneževskim grobovima (Chatti, danas u Muzeju u Ankari) iz razdoblja od 2300 do 2000 godine prije Krista. I na Balkanu su iz prapovijesti sačuvani različiti prikazi jelena (Lepenski vir, Vučedol i drugdje).„ W dużym skrócie oznacza to, że jeleń jako święte zwierze pojawia się w drugiej połowie trzeciego tysiąclecia przed p.n.e. i wykorzystywany jest jest jako symbol funeralny. Symbolika jelenia wykorzystana jest również na Bałkanach w kulturze Lepenskiego viru i innych. W dalszej części autor wykazuje stałą obecność tej symboliki w trakcie następnych stuleci, w tym również w kulturze chrześcijańskiej, z tą uwagą, że została ona po prostu przejęta wprost od wcześniejszych kultur. Również Słowianie, którzy pojawili się na płw. Bałkańskim, przejęli zastaną symbolikę do swoich wierzeń. Autor wskazuje przy tym, że w związku z tym niekoniecznie mitologia Słowian południowych mogła być identyczna z mitologią Słowian zachodnich i wschodnich.
Jaka jest zatem wymowa tego symbolu? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy na str.336. Z tekstu wynika, że scena polowania na jelenia (najczęściej ukazywana jest na stecci jako polowanie z udziałem konnego łowcy) nie może być (z uwagi na powyższą ciągłość idei ) objaśniana, zgodnie z myślą chrześcijańską, jako odnowienie człowieka przez chrzest.



Rys. z ksiązki M.Wenzel


Wiąże się ona z przedchrześcijańskim zrozumieniem śmierci. Zwróćmy przy tym uwagę na dwie istotne cechy tych scen. Otóż jeleń zawsze odbiega na zachód , na stronę „śmierci" (U oba slučaja jelen odvodi lovca na zapad."Poznato je da je zapadna strana, na koju ide jelen na stećcima, strana smrti). Po wtóre, jeleń nie jest nigdy przez łowcę raniony (Lovci na stećcima upravljaju svoja koplja prema jelenu, ali tako da ga gotovo i ne ranjavaju (...) Uvijek je jelen progonjen; nikad nije taknut strijelom ili kopljem koje mu prijeti).
I wreszcie docieramy do sedna sprawy, otóż łowca ukazany na stecci to wyobrażenie śmierć, natomiast jeleń stanowi w metafizycznym ujęciu etap ludzkiej egzystencji i stanowi wyobrażenie duszy zmarłego, która uchodzi śmierci ( On je vezan sa smrću, ali ta se smrt u metafizičkom smislu ne shvaća kao prestanak sve ljudske egzistencije. Konjanik koji na konju s kopljem lovi jelena, prikaz je smrti, a sam jelen simbolizira ili odvodi neumrlu dušu pokojnika.).
Spójrzmy zatem na scenę ukazaną na szafie zakrystialnej.



Mamy tu niemal kopię przedstawienia, o którym pisałem powyżej. Scena łowu ukazuje myśliwego dosięgającego oszczepem jelenia, który odbiega, czy też odwodzi łowcę na lewo czyli na zachód. Jeżeli wykluczymy , że scena ta ma wyłącznie świeckie znaczenia, za czym przemawia fakt, iż była ona zdobieniem wyposażenia będącego w posiadaniu instytucji kościelnej, byłaby to kolejna z „tajemniczych" historii związanych ze świątynią.
Zaznaczyć jednak muszę, że rozważania jakie Ivan Mužić czyni na kartach swojej książki dotyczą problemu żywiołu wołoskiego i wiązanego z nimi autorstwa licznych motywów na pseudosarkofagach, za które uznawane są stecci. Autor wskazuje, że „Papież Grzegorz IX. w liście do króla Beli IV. z 14 listopada. 1234 roku stwierdza, że „Wołosi, choć mienią się chrześcijanami ... mają zwyczaje i rytuały, które są chrześcijańskiemu imieniu wrogie". Można jedna założyć, że ten południowy trop nie jest całkowicie wykluczony, na co wskazuje T.Dobrowolski czyniąc rozważania co dot. sposobu malowania szafy. Ten wątek podejmę jeszcze kiedyś , gdyż muszę uzupełnić materiały.
A w następnym wpisie wrócimy ponownie w góry, jeżeli tylko pogoda pozwoli na eksplorację kolejnego ciekawego miejsca i zebranie materiału zdjęciowego. W przeciwnym razie zajmiemy się kolejną ciekawostką związaną ze świątynią.
Zapraszam.

Perunowe dziedzictwo cz.6

W poprzednich wpisach wskazałem na kilka ciekawych elementów związanych z rozplanowaniem oraz wykończeniem świątyni. Uczyniłem to w konkretnym celu. Wiele może bowiem wskazywać , że nie jest to zwyczajny kościół , a w legendzie z nim związanej tkwić może ziarenko prawdy. Skoro tak , to można sobie zadać pytanie , czy ów legendarny Perun jest gdzieś w świątyni uwidoczniony. Pytanie wydaje się być z gatunku retorycznych , gdyż od momentu powstania świątyni minęło przecież kilka wieków. W tym czasie miejsce miały rewolucje religijne i inne wydarzenia , które niewątpliwie miały wpływ na wygląd świątyni. Ciekawe jest również to, że legenda jest podtrzymywana w świadomości lokalnej społeczności, znaleźć ją też można w źródłach kościelnych. Obiecałem też, że ów legendarny Perun zostanie „zdemaskowany". Właściwie można powiedzieć, że tkwi na widoku. Każdy kto śledzi ten blog, zdążył już wielokrotnie zetknąć się z pracą Petko Nikolic „Stecci, laž i Bogumili". Kto sięgnął do tej pracy właściwie nie powinien mieć kłopotów z rozwiązaniem tej zagadki, wystarczy bowiem rozejrzeć się wewnątrz świątyni. Jeżeli jednak jej nie czytaliście , to jesteście skazani na doczytanie tego wątku do końca. Jednak na początku powinniśmy sobie jednak przypomnieć kilka faktów na temat Peruna. W tym celu można sięgnąć do internetu. Warto przy tym zwrócić uwagę na jeden szczegół . Ten pogański Bóg wyobrażał walkę Dobra ze Złem, którego wyobrażeniem był wąż. Mamy tu zatem dwie główne postacie. Perun jako wojownik Dobra walczy z wężem jako wyobrażeniem Zła. Zwróćmy uwagę, że ta kompozycja zawiera w sobie pewien układ. Wąż jak wiadomo pełza po ziemi, natomiast Perun włada sferą niebieską. Stąd też poszukujemy takiego układu. Jeśli tylko dobrze rozejrzeliście się po świątyni, na bocznej ścianie łuku tęczowego bez trudu dojrzycie fresk przedstawiające walkę św. Jerzego ze smokiem, czyli alegoryczną walkę Dobra , które reprezentuje święty, ze Złem wyobrażonym pod postacią smoka. W tym miejscu możemy sięgnąć do „Stecci, laž i Bogumili", gdzie autor opisuje postać tego wojownika Dobra ( pogromcy „Zła" utożsamianego z zimową porą roku), który pod postacią małego boga Swarożyca powraca w dniu zimowego przesilenia, dokonując symbolicznego zwycięstwa nad ciemnościami zimowej nocy, przechodząc następnie transformację w Peruna w okolicach maja , by powrócić jako Juraj w dniu letniego przesilenia. W epoce chrześcijaństwa za sprawą grekokatolików pogański Juraj przechodzi swoistą przemianę i „staje się" dobrze już nam znanym św. Jerzym. Jedno natomiast nie ulega zmianie, dalej walczy on ze Złem pod postacią węża, a ściślej smoka. Zwróćmy w tym miejscu uwagę na pewną ciekawą prawidłowość. Zobaczmy, co nam się wyświetli, gdy w przeglądarkę wpiszemy „św. Jerzy walczy ze smokiem". Większość obrazów pokazuje jeźdźca walczącego ze smokiem , którego atakuje od lewej do prawej strony obrazu.



Również scena w świątyni ukazana jest w ten sposób. Przypadek? Jak już pisałem wąż jako ten, który wypełza z ziemi w wierzeniach pogańskich często był utożsamiany ze Złem, siłami Ciemności , które z kolei wiązano z porą od późnej jesieni do wczesnej wiosny. Co ma to wspólnego ze sceną ukazywaną na obrazach. Petko Nikolic opisuje ciekawą rzecz , otóż w czasie od późnej jesieni do połowy zimy Słońce stojące nisko na horyzoncie zachodzi w miejscu, gdzie na nieboskłonie ukazuje się konstelacja, którą u nas nazywa się Wężownikiem, szerzej znana jest natomiast jako Hydra. Przyjrzyjmy się raz jeszcze scenie walki św. Jerzego ze smokiem ukazanej w świątyni, lecz tym razem naszą uwagę skupmy na samym smoku.

Kiedy dokładniej mu się przyjrzymy zauważymy dosyć ciekawy szczegół. Otóż „nasz" smok nie jest całkiem zwyczajnym smokiem. Jest hydrą, gdyż posiada dwie głowy.
                                                               (dodano 01.11.2015r.)
Możemy zatem chyba powiedzieć, że malowidło to zawierać może w sobie dwie alegorie. Obie ukazują walkę Dobra ze Złem. Pierwsza (widoczna na pierwszy rzut oka), która jest dobrze znana, może zawierać w sobie drugą, stanowiącą ilustrację indoeuropejskiego mitu o walce Gromowładnego Indra/Perun/św. Jerzy ze Smokiem Vrtra/Veles/Smok (dodano 01.11.2015r.) i przedstawiającą walkę wiosennego Peruna z zimową Hydrą. Symbolizuje ona zwycięstwo wiosny, krótsze noce i dłuższe dni, zapowiedź nadchodzącego lata.
W następnym wpisie przyjrzymy się szafie proboszcza.
Zapraszam.

Perunowe dziedzictwo cz.5



Od ostatniego wpisu minęło już trochę czasu , ale wynika to z faktu , iż postanowiłem cały temat podzielić na kilka części, żeby nie "zamulać" wątku.

Dzisiaj ponownie wracamy do Starego Bielska. Nadszedł też czas, by poszukiwania perunowego dziedzictwa przenieść do wnętrza świątyni. Dotychczas zwracałem uwagę na układ architektoniczny świątyni i jej kamieniarskie zdobienia. Czas więc przyjrzeć się elementom malarskim znajdującym się w jej wnętrzu. Swój opis rozpocznę od zworników sklepień. Jak już wcześniej pisałem, próba wyjaśnienia znaczenia ich zdobienia doprowadziła mnie do opisywanych we wcześniejszych wpisach spostrzeżeń. Zanim jednak rozpocznę swoje śledztwo chciałby wszystkim zainteresowanym historią świątyni jeszcze raz polecić pracę T.Dobrowolskiego, gdyż zawiera ona wiele ciekawych szczegółów, które dla postronnego obserwatora często pozostają nieuchwytne. Wróćmy zatem do mojej historii. Ponieważ będziemy musieli rozglądać się po świątyni, skorzystajmy z http://spacer.bielsko.pl lub http://www.panoramy-wirtualne.pl/kategoria/bielsko-biala-panoramy-spacer-wirtualny/5 , gdyż poza nielicznymi wyjątkami na co dzień trudno bez zakłócania spokoju wiernym ślęczeć w świątyni. Chętni mogą jednak również wydrukować poniższy tekst i spróbować zweryfikować go na miejscu. Gdybyśmy więc stali pod łukiem tęczowym i spojrzeli ku górze, bez trudu dostrzeglibyśmy oba zworniki sklepienia.
           
(widok na prezbiterium , na planie pierwszym ściana tęczowa z podłuczem oddzielająca nawę od prezbiterium, na dalszym planie łuki sklepienia krzyżowo-żebrowego ze zwornikami - dodano 01.11.2015r.)

Bliższy nam został ozdobiony wizerunkiem Słońca
                                                          (dodano 01.11.2015r.)

  dalszy herbem Piastów Cieszyńskich;

 
 Zgodnie z tym, co już wcześniej pisałem zwornik „słoneczny" stanowi oś, czy też punkt, w którym przecinają się linie wschodu i słonecznego południa w dniach zimowego przesilenia i równonocy wiosennej. Może to zupełny przypadek, zbieg okoliczności, lecz wpisuje się w tajemnicę legendy. Oczywiście nie mogę pominąć racjonalnego wyjaśnienia takiego właśnie zdobienia tego zwornika . Doczytałem się (niestety źródło wyparowało mi w tej chwili z pamięci, ale postaram się je namierzyć), że stanowiło ono uzupełnienie kompozycji malarskiej sklepienia, na którą składało się niebo zajmujące przestrzeń pomiędzy żebrami. Kompozycja również mogłaby być interesująca, gdyż być może również tam można, by próbować doszukać się jakiegoś ukrytego przesłania. Przy okazji możemy zwrócić uwagę na kolejną ciekawostkę, czyli znajdującą się po prawej stronie kamienną głowę stanowiącą wspornik żebra sklepienia.



Kiedy przyjrzymy się kierunkowi w jaką zwrócona jest jej twarz, zobaczymy, że zwrócona jest ona dokładnie w stronę wirtualnego punktu przecięcia się opisanych powyżej poziomych linii oraz pionu wyznaczonego przez zwornik.

Przejdźmy zatem do drugiego zwornika z wizerunkiem herbu. Jak już wcześniej psiałem wyznacza on punkt przecięcia się linii wschodu i słonecznego południa w dniu letniej równonocy. To data ważna w wielu dawnych kulturach z uwagi na obchodzone w tym dniu święto, u nas zwane nocą Kupały. Przyjmuje się, iż było ono najważniejsze w całym kalendarzu różnych pogańskich świąt. Może zatem umieszczenie tam herbu władcy nie było przypadkowe. Stanowić mogło zatem swego rodzaju podkreślenie jego mocy w wymiarze nie tylko doczesnym. Zwornik ten posiada jeszcze jeden element. To mała główka umieszczona od zachodniej strony, jest więc dobrze widoczna z miejsca, w którym obecnie stoimy. Odnotujmy ten szczegół, lecz wrócimy do niego w późniejszym czasie.

Zasadniczo to o czym do tej pory pisałem, nie wnosi nic nowego do tego o czym już pisałem wcześniej. Popatrzmy zatem na elementy malarskie przedstawione na ścianach prezbiterium. Zacznijmy od okna po lewej stronie. Są tam umieszczone postacie aniołów. Nie wchodząc w szczegóły ich postaci, przyjrzymy się ogólnie kompozycji. Możemy zauważyć, że pochylają się one jakby w pokłonie ku oknu, a jak pamiętamy jest okno, które leży na linii wschodu Słońca w dniu letniego przesilenia. Być może jest to kolejny przypadek, taka alegoria w alegorii. Zwróćmy też uwagę na element dekoracyjny biegnący wokół okna. Gdy popatrzymy na inne okna z łatwością zauważymy, że nie ma on swojego odpowiednika, nie powtarza się w innych oknach. W pracy Petko Nikolic taki falisty motyw był przez autora interpretowany jako ekliptyka Słońca. Umieszczenie go w tym oknie stanowić może zatem swego rodzaju podkreślenie metafizycznego znaczenia letniego przesilenia w cyklu życia natury.

Spójrzmy teraz na okno środkowe. Jest ono co prawda przysłonięte przez tryptyk, lecz możemy zauważyć, że otaczają je postacie bliżej niezidentyfikowanych świętych. Gdy się im jednak przyjrzymy zauważymy, że posiadają one pewien wspólny element. Otóż w dolnej części każdej z postaci dostrzec można prostokąt. Czasami jest on wyraźnie widoczny, gdyż wypełniony jest kolorem, czasami widać tylko jego kontur. Na pierwszy rzut oka wygląda to jak pole do podpisu postaci. Nie zawierają one jednak żadnej treści. Przyjrzyjmy się zatem raz jeszcze uważnie zdjęciu na http://stecciibogumili.blogspot.com/2013/04/znak-biljeg-simbol-tamga-iii.html . Zauważycie tam również taki właśnie prostokąt. Raz jeszcze przeczytajmy opis pod zdjęciem w części odnoszącej się do tego prostokąta (kwadrat, który jest symbolem pokoju i stabilności Boga.). Warto przy tym zauważyć, że okno to leży na linii wiosennej i jesiennej równonocy, kolejnych dwóch świąt z pogańskiego kalendarza. Czyżby zatem kolejna alegoria ? Przejdźmy teraz do okna po prawej. Po prawej u góry widzimy postać, spod ramienia „spływa" jej coś na kształt wahadła. Z pracy T. Dobrowolskiego wynika, że jest to element rusztu służącego do podtrzymywani księgi. Popatrzy zatem na ten link http://stecciibogumili.blogspot.com/2013/05/blizi-se-vidovdan.html Przy opisie znaczenia znaków widocznych na krzyżu w części poświęconej dolnej jego części jest taki oto opis „koło w dole krzyża jest zimowym przesileniem , kiedy Słońce osiąga najniższy punkt na niebie". Takie jego znaczenie współgra z położeniem okna, które znajduje się na linii zimowego przesilenia. Równie ciekawa jest postać rycerza widoczna u dołu po prawej. Popatrzy na ten link http://stecciibogumili.blogspot.com/2013/06/21-jun-vidovdan.html .Jak widać z zestawienia, taki układ postaci utożsamiany jest ze znakami solarnymi, a dokładnie konstelacją Oriona. Gwiazdozbiór ten nie jest widoczny na letnim niebie czyli w okresie od kwietnia do września. Doskonale widoczny jest natomiast na niebie podczas zimy. Gdy przyjrzymy się postaci rycerza zauważymy, że w prawej dłoni trzyma ona przedmiot, który przypomina, no właśnie co, witkę ? Trochę to sprzeczne z wizerunkiem stanu rycerskiego. Był to bowiem nie tylko status społeczny, l lecz również styl życia . Trudno zatem wyobrazić sobie, by rycerza uwieczniono z witką w dłoni. Z książki T.Dobrowolskiego możemy się dowiedzieć, że jest to prawdopodobnie drzewce topora. To ciekawa informacja, która powinna nas zainteresować, gdyż nasz tytułowy bohater często był kojarzony z takim właśnie orężem. Mamy zatem już kolejną alegorię. Na marginesie wspomniana praca T.Dobrowolskiego zawiera doskonały opis tej postaci, a ilość szczegółów zbroi podawana przez autora robi wrażenie.

Przejdźmy do kolejnego okna po prawej. Moją uwagę zwróciła ponownie postać u góry po prawej jego stronie. Warto również w tym przypadku sięgnąć do pracy T.Dobrowolskiego, bowiem opis tej niepozornej postaci, mówiąc staroświecko, jest urzekający. Postać ta interpretowana jest jako św. Katarzyny z uwagi na atrybuty, które związane są z jej męczeńską śmiercią. Jednym z nich jest koło. Takie właśnie koło z sześcioramiennym elementem wewnątrz miało dawniej też inne znaczenie , było bowiem traktowane jako symbol solarny. Jako element dekoracyjny występuje do dnia dzisiejszego choćby w sztuce góralskiej. Gdybyśmy również bacznie rozejrzeli się po świątyni, dostrzeglibyśmy również taki element powtórzony w innych miejscach. O tym będę jednak pisał później w jednym z kolejnych wpisów. Ten element solarny w postaci koła wykorzystywany był jako element obrzędowy związany z letnim przesileniem. Zainteresowanych odsyłam do własnych poszukiwań w internecie. Mamy zatem kolejną alegorię, tym bardziej, że mówimy oknie, które powiązałem z solarnym południem właśnie w dniu letniego przesilenia. Zostało nam już ostatnie okno prezbiterium. Możemy jednak zauważyć, że jego zdobienia malarskie odbiegają od pozostałych. Wynika to stąd, że pochodzą już z innej epoki. Dlatego tutaj nasze poszukiwania skazane są na niepowodzenie.

Dotarliśmy do końca kolejnego etapu śledztwa, jednak nie będę w tej chwili dokonywał jakiegoś podsumowania, gdyż zostało nam jeszcze kilka wątków, które podsumuję łącznie na koniec.

W następnym wpisie „zdemaskujemy" Peruna, lecz nie będzie to jeszcze koniec odkrywania tajemnic świątyni.

Boże stópki i nie tylko

Tytułowe "Boże stópki" to nie tylko nazwa ciekawego projektu , o którym więcej możecie przeczytać tu: http://bozestopki.pl/ , lecz również pewien fenomen kulturowy. Nie będę się o nim rozpisywał, odsyłam więc was do linku powyżej. Ta strona , jaki cały projekt, stanowi miłe zaskoczenie, że są ludzie , którym w profesjonalny sposób udało się podjąć próbę zmierzenia z pewną ludycznością, wymykającą się, jak mawiał nasz wieszcz , szkiełku i oku. Przeglądając zamieszczone tam zdjęcia zauważyłem, że niektóre symbole na nich przedstawione wykazują pewne ciekawe podobieństwa do rytów ze „Skały Czarownic" oraz rytu z Trzech Kopców. Popatrzmy np. na zdjęcia obiektów z Woskrzenic http://bozestopki.pl/?p=331 . Na fot. 3 w części III można zauważyć coś co przypomina „Swarożycowy krzyż", o którym pisze Petko Nikolic. Podobnie wygląda ryt na fot.4. Tutaj również mamy coś co przypomina „Swarożycowy krzyż" , a poniżej trójkąt , który Petko Nikolic identyfikuje z symbolem „zimowego przesilenia" . Pomijając rozważania nad słusznością takiej interpretacji, bardzo ciekawe jest samo graficzne „podobieństwo" tych rytów. Szkoda ,że oba kamienie zostały przeniesione z miejsca, w którym zostały pierwotnie ustawione, gdyż ich orientacja według stron świata byłaby wielce interesująca. Kolejny tego typu ryt możemy dostrzec na skale w Kamionie http://bozestopki.pl/?p=51 (obiekt zaznaczony jako III). Kolejnym ( ale już mocno naciąganym ) ciekawym rytem może być ten z Łuzki. Pod okrągłym rytem można (jeśli puścimy wodze wyobraźni) dostrzec ryt, który przypomina nasz ryt nr 2 ze „Skały Czarownic", mogący symbolizować, zgodnie z interpretacją Petko Nikolic, letnie przesilenie. Pozostają nam jeszcze Bukowice. Wspominam o nich nie ze względu na uderzające podobieństwo rytów „krzyża" , lecz ich rozmieszczenie, które przypomina to jakie można zobaczyć na Obiekcie z Trzech Kopców, cokolwiek by to miało oznaczać. Podsumowując tą część za bardzo ciekawy zbieg okoliczności można uznać wzajemne podobieństwo ww. rytów. Może ono wprawdzie wykluczać w pewnym sensie wołoską genezę naszych rytów, lecz z drugiej strony może są dowodem na pewną wspólnotę „symboli" wśród Słowian? i nie tylko.
2. Drugim ciekawym wątkiem jest kamień z Kontrewersu http://www.bogowiepolscy.net/gfx/image/inne2/kamien_z_Kontrewersu_iko.jpg .
Gdy zobaczyłem zdjęcie tego kamienia, byłem naprawdę zaskoczony. Moją uwagę zwróciła szczególnie postać po lewej, a raczej jej ułożenie. Lewa ręka u dołu, prawa wzniesiona ku górze, a nad jej dłonią okrąg. Z ręką na sercu przyznam, że z przymrużeniem oka traktowałem wywody Petko Nikolic dotyczące „kultowego" znaczenia jakie przypisywał on konstelacji Oriona ( http://stecciibogumili.blogspot.com/2013/06/21-jun-vidovdan.html ), lecz tym razem odniosłem nieodparte wrażenie, że w jego twierdzeniach może kryć się ziarno słuszności. Przemawiać za tym może nie tylko sama graficzna forma wyobrażenia tych postaci, lecz również sam sposób ustawienia samego kamienia, który ustawiony był na czymś w rodzaju fundamentu, na osi E-W. Biorąc pod uwagę „przyjmowany" wiek tego rytu, prowadzić to musi do chwili głębszego zastanowienia.
W następnym wpisie wrócimy ponownie do Starego Bielska.