Od ostatniego wpisu minęło już trochę czasu , ale wynika to z faktu , iż postanowiłem cały temat podzielić na kilka części, żeby nie "zamulać" wątku.
Dzisiaj ponownie wracamy do Starego Bielska. Nadszedł też czas, by poszukiwania perunowego dziedzictwa przenieść do wnętrza świątyni. Dotychczas zwracałem uwagę na układ architektoniczny świątyni i jej kamieniarskie zdobienia. Czas więc przyjrzeć się elementom malarskim znajdującym się w jej wnętrzu. Swój opis rozpocznę od zworników sklepień. Jak już wcześniej pisałem, próba wyjaśnienia znaczenia ich zdobienia doprowadziła mnie do opisywanych we wcześniejszych wpisach spostrzeżeń. Zanim jednak rozpocznę swoje śledztwo chciałby wszystkim zainteresowanym historią świątyni jeszcze raz polecić pracę T.Dobrowolskiego, gdyż zawiera ona wiele ciekawych szczegółów, które dla postronnego obserwatora często pozostają nieuchwytne. Wróćmy zatem do mojej historii. Ponieważ będziemy musieli rozglądać się po świątyni, skorzystajmy z
http://spacer.bielsko.pl lub
http://www.panoramy-wirtualne.pl/kategoria/bielsko-biala-panoramy-spacer-wirtualny/5 , gdyż poza nielicznymi wyjątkami na co dzień trudno bez zakłócania spokoju wiernym ślęczeć w świątyni. Chętni mogą jednak również wydrukować poniższy tekst i spróbować zweryfikować go na miejscu. Gdybyśmy więc stali pod łukiem tęczowym i spojrzeli ku górze, bez trudu dostrzeglibyśmy oba zworniki sklepienia.
(widok na prezbiterium , na planie pierwszym ściana tęczowa z podłuczem oddzielająca nawę od prezbiterium, na dalszym planie łuki sklepienia krzyżowo-żebrowego ze zwornikami - dodano 01.11.2015r.)
Bliższy nam został ozdobiony wizerunkiem Słońca
(dodano 01.11.2015r.)
dalszy herbem Piastów Cieszyńskich;
Zgodnie z tym, co już wcześniej pisałem zwornik „słoneczny" stanowi oś, czy też punkt, w którym przecinają się linie wschodu i słonecznego południa w dniach zimowego przesilenia i równonocy wiosennej. Może to zupełny przypadek, zbieg okoliczności, lecz wpisuje się w tajemnicę legendy. Oczywiście nie mogę pominąć racjonalnego wyjaśnienia takiego właśnie zdobienia tego zwornika . Doczytałem się (niestety źródło wyparowało mi w tej chwili z pamięci, ale postaram się je namierzyć), że stanowiło ono uzupełnienie kompozycji malarskiej sklepienia, na którą składało się niebo zajmujące przestrzeń pomiędzy żebrami. Kompozycja również mogłaby być interesująca, gdyż być może również tam można, by próbować doszukać się jakiegoś ukrytego przesłania. Przy okazji możemy zwrócić uwagę na kolejną ciekawostkę, czyli znajdującą się po prawej stronie kamienną głowę stanowiącą wspornik żebra sklepienia.
Kiedy przyjrzymy się kierunkowi w jaką zwrócona jest jej twarz, zobaczymy, że zwrócona jest ona dokładnie w stronę wirtualnego punktu przecięcia się opisanych powyżej poziomych linii oraz pionu wyznaczonego przez zwornik.
Przejdźmy zatem do drugiego zwornika z wizerunkiem herbu. Jak już wcześniej psiałem wyznacza on punkt przecięcia się linii wschodu i słonecznego południa w dniu letniej równonocy. To data ważna w wielu dawnych kulturach z uwagi na obchodzone w tym dniu święto, u nas zwane nocą Kupały. Przyjmuje się, iż było ono najważniejsze w całym kalendarzu różnych pogańskich świąt. Może zatem umieszczenie tam herbu władcy nie było przypadkowe. Stanowić mogło zatem swego rodzaju podkreślenie jego mocy w wymiarze nie tylko doczesnym. Zwornik ten posiada jeszcze jeden element. To mała główka umieszczona od zachodniej strony, jest więc dobrze widoczna z miejsca, w którym obecnie stoimy. Odnotujmy ten szczegół, lecz wrócimy do niego w późniejszym czasie.
Zasadniczo to o czym do tej pory pisałem, nie wnosi nic nowego do tego o czym już pisałem wcześniej. Popatrzmy zatem na elementy malarskie przedstawione na ścianach prezbiterium. Zacznijmy od okna po lewej stronie. Są tam umieszczone postacie aniołów. Nie wchodząc w szczegóły ich postaci, przyjrzymy się ogólnie kompozycji. Możemy zauważyć, że pochylają się one jakby w pokłonie ku oknu, a jak pamiętamy jest okno, które leży na linii wschodu Słońca w dniu letniego przesilenia. Być może jest to kolejny przypadek, taka alegoria w alegorii. Zwróćmy też uwagę na element dekoracyjny biegnący wokół okna. Gdy popatrzymy na inne okna z łatwością zauważymy, że nie ma on swojego odpowiednika, nie powtarza się w innych oknach. W pracy Petko Nikolic taki falisty motyw był przez autora interpretowany jako ekliptyka Słońca. Umieszczenie go w tym oknie stanowić może zatem swego rodzaju podkreślenie metafizycznego znaczenia letniego przesilenia w cyklu życia natury.
Spójrzmy teraz na okno środkowe. Jest ono co prawda przysłonięte przez tryptyk, lecz możemy zauważyć, że otaczają je postacie bliżej niezidentyfikowanych świętych. Gdy się im jednak przyjrzymy zauważymy, że posiadają one pewien wspólny element. Otóż w dolnej części każdej z postaci dostrzec można prostokąt. Czasami jest on wyraźnie widoczny, gdyż wypełniony jest kolorem, czasami widać tylko jego kontur. Na pierwszy rzut oka wygląda to jak pole do podpisu postaci. Nie zawierają one jednak żadnej treści. Przyjrzyjmy się zatem raz jeszcze uważnie zdjęciu na
http://stecciibogumili.blogspot.com/2013/04/znak-biljeg-simbol-tamga-iii.html . Zauważycie tam również taki właśnie prostokąt. Raz jeszcze przeczytajmy opis pod zdjęciem w części odnoszącej się do tego prostokąta (kwadrat, który jest symbolem pokoju i stabilności Boga.). Warto przy tym zauważyć, że okno to leży na linii wiosennej i jesiennej równonocy, kolejnych dwóch świąt z pogańskiego kalendarza. Czyżby zatem kolejna alegoria ? Przejdźmy teraz do okna po prawej. Po prawej u góry widzimy postać, spod ramienia „spływa" jej coś na kształt wahadła. Z pracy T. Dobrowolskiego wynika, że jest to element rusztu służącego do podtrzymywani księgi. Popatrzy zatem na ten link
http://stecciibogumili.blogspot.com/2013/05/blizi-se-vidovdan.html Przy opisie znaczenia znaków widocznych na krzyżu w części poświęconej dolnej jego części jest taki oto opis „koło w dole krzyża jest zimowym przesileniem , kiedy Słońce osiąga najniższy punkt na niebie". Takie jego znaczenie współgra z położeniem okna, które znajduje się na linii zimowego przesilenia. Równie ciekawa jest postać rycerza widoczna u dołu po prawej. Popatrzy na ten link
http://stecciibogumili.blogspot.com/2013/06/21-jun-vidovdan.html .Jak widać z zestawienia, taki układ postaci utożsamiany jest ze znakami solarnymi, a dokładnie konstelacją Oriona. Gwiazdozbiór ten nie jest widoczny na letnim niebie czyli w okresie od kwietnia do września. Doskonale widoczny jest natomiast na niebie podczas zimy. Gdy przyjrzymy się postaci rycerza zauważymy, że w prawej dłoni trzyma ona przedmiot, który przypomina, no właśnie co, witkę ? Trochę to sprzeczne z wizerunkiem stanu rycerskiego. Był to bowiem nie tylko status społeczny, l lecz również styl życia . Trudno zatem wyobrazić sobie, by rycerza uwieczniono z witką w dłoni. Z książki T.Dobrowolskiego możemy się dowiedzieć, że jest to prawdopodobnie drzewce topora. To ciekawa informacja, która powinna nas zainteresować, gdyż nasz tytułowy bohater często był kojarzony z takim właśnie orężem. Mamy zatem już kolejną alegorię. Na marginesie wspomniana praca T.Dobrowolskiego zawiera doskonały opis tej postaci, a ilość szczegółów zbroi podawana przez autora robi wrażenie.
Przejdźmy do kolejnego okna po prawej. Moją uwagę zwróciła ponownie postać u góry po prawej jego stronie. Warto również w tym przypadku sięgnąć do pracy T.Dobrowolskiego, bowiem opis tej niepozornej postaci, mówiąc staroświecko, jest urzekający. Postać ta interpretowana jest jako św. Katarzyny z uwagi na atrybuty, które związane są z jej męczeńską śmiercią. Jednym z nich jest koło. Takie właśnie koło z sześcioramiennym elementem wewnątrz miało dawniej też inne znaczenie , było bowiem traktowane jako symbol solarny. Jako element dekoracyjny występuje do dnia dzisiejszego choćby w sztuce góralskiej. Gdybyśmy również bacznie rozejrzeli się po świątyni, dostrzeglibyśmy również taki element powtórzony w innych miejscach. O tym będę jednak pisał później w jednym z kolejnych wpisów. Ten element solarny w postaci koła wykorzystywany był jako element obrzędowy związany z letnim przesileniem. Zainteresowanych odsyłam do własnych poszukiwań w internecie. Mamy zatem kolejną alegorię, tym bardziej, że mówimy oknie, które powiązałem z solarnym południem właśnie w dniu letniego przesilenia. Zostało nam już ostatnie okno prezbiterium. Możemy jednak zauważyć, że jego zdobienia malarskie odbiegają od pozostałych. Wynika to stąd, że pochodzą już z innej epoki. Dlatego tutaj nasze poszukiwania skazane są na niepowodzenie.
Dotarliśmy do końca kolejnego etapu śledztwa, jednak nie będę w tej chwili dokonywał jakiegoś podsumowania, gdyż zostało nam jeszcze kilka wątków, które podsumuję łącznie na koniec.
W następnym wpisie „zdemaskujemy" Peruna, lecz nie będzie to jeszcze koniec odkrywania tajemnic świątyni.