Zdarza mi się, że przeglądając Sieć natrafię na ciekawy artykuł lub wątek, który odkładam na wirtualną półkę, gdyż albo jest w nim zbyt mało treści, by poświęcić mu kolejny wpis lub na odwrót , potrzebuję czasu , by to co przeczytałem , ułożyło mi się w sensowną całość.
Ostatnio poszukując jednej z informacji natknąłem się na ciekawą stronę http://www.zuziawdrodze.cba.pl/zachody.html , która za jednym zamachem połączyła kilka wątków , które do tej pory spoczywały na takiej właśnie wirtualnej półce w oczekiwaniu na "lepsze jutro". Przyznam się , że początkowo poddałem się urokowi tych zdjęć, gdyż nie sposób oprzeć się wrażeniu , iż zza każdego kadru przebija czysta afirmacja życia. Przeglądałem kolejne galerie , aż do momentu gdy natknąłem się na serię tych zdjęć
http://www.zuziawdrodze.cba.pl/zachody/siennazachod15022015/slides/DSCF6343.html
W tym momencie przyznam się, że mnie zatkało , a jednocześnie sprowadziło na ziemię. Ślepy traf sprawił, że całkiem niedawno - zanim trafiłem na te zdjęcia - przeglądałem stronę http://www.megalithicsites.co.uk a na niej wpis poświęcony Silbury Hill http://www.megalithicsites.co.uk/Study_Sites/England/Silbury_Hill/
Podobieństwo momentów, w których uchwycono zachodzące Słońce w tych dwóch, różnych przecież miejscach, było ogromne. Ponownie więc zacząłem przeglądać zdjęcia z tej galerii , tym razem koncentrując się na szczegółach. Wkrótce zrozumiałem , że na stronie tej krył się dla mnie dosłownie "święty Gral", gdyż zdjęcia zachodów Słońca od roku 2012 do chwili obecnej wykonane zostały
w jednej miejscowości i praktycznie z jednego miejsca. Fakt ten ma kolosalne znaczenie i nie chodzi o to , że góra Ostre, za którą na zdjęciach zachodzi Słońce to odpowiednik Silbury Hill, gdyż póki co byłby to wniosek zbyt daleko idący. Otóż kilka już razy na tym blogu posługiwałem się wirtualnymi prezentacjami linii wschodów i zachodów Słońca, wyprowadzonych z różnych opisywanych miejsc, które mogłyby mieć solarne powiązania. Czyniłem tak dlatego , gdyż nie miałem dostępu do zdjęć z własnych obserwacji. Teraz w końcu na własne oczy mogłem praktycznie zobaczyć to, o czym wcześniej teoretyzowałem. Jednocześnie porównanie lokalizacji, czasu i daty ich wykonania pozwoliło na sprawdzenie wyników uzyskiwanych wcześniej za pomocą narzędzi internetowych, a wyniki były więcej niż zadowalające. Wszystko to sprawiło, że wyciągnąłem z szuflady - tym razem w sensie rzeczywistym- wykonane wcześniej obliczenia i korzystając z okienka pogodowego, wczesnym niedzielnym porankiem wyruszyłem w teren , by dokonać kolejnej wizji lokalnej i jak się później okazało, kolejnego ciekawego odkrycia, o którym postaram się napisać następnym razem.
Tymczasem wróćmy do tytułowych <<"wielbiący" obserwatorów>>. Skąd taka interpunkcja? otóż jakiś czas wcześniej czytałem bardzo interesujący artykuł "La Gardette l'hypothèse solaire", którego autorami są Léo DUBAL & Luc JOLY (to kolejny bardzo ciekawy wątek , który niebawem postaram się tu przybliżyć). Otóż w tekście tym pojawia się bardzo ciekawe określenie "worshipping observers" "observateur ébloui" , które na własne potrzeby przetłumaczyłem jako 'wielbiący obserwatorzy' i które odnosi się do przedstawień wyrażonych za pomocą antropomorficznych rytów http://www.bonnevaux-cevennes.fr/wp-content/uploads/2013/03/petroglyphesbdef.jpg , opisanych w tym artykule. Towarzyszy temu rozbudowane uzasadnienie zarówno samego kształtu rytów jak i ewolucji sposobu ich tworzenia. Z powodu braków językowych siłą rzeczy skupiłem się na grafikach, starając się tą drogą pokonać napotkane trudności, co skutkowało połowicznymi rezultatami. Przeglądając później http://www.zuziawdrodze.cba.pl/zachody.html "doznałem" olśnienia. Otóż o ile autorzy artykułu w dojściu do bardzo przekonywujących wniosków posłużyli się eksperymentem w miejscu obserwacji - co sam z powodu braków "warsztatowych" zmuszony jestem sam praktykować- i co przemawia do każdego, kto prześledzi jego wynik, gdyż zrozumienie tego co zaobserwowali nie wymaga jakieś szczególnej wiedzy , o tyle tłumaczenie związane z kształtem rytów wydało mi się przynajmniej częściowo zbyt wydumane. Oczywistym musi być przecież, że twórcy tych rytów nie silili się na skomplikowanie tworzonego przekazu. Można wręcz założyć, że miał być oczywisty dla każdego z współczesnych mu odbiorców. Dopiero zerwanie "więzi" pokoleniowej i kulturowej sprawiło , że dzisiaj mamy problem z "odkodowaniem" przesłania w nich zawartego. Jednakże co jeden człowiek stworzył, inny może odtworzyć , choćby podświadomie i nie intencjonalnie, gdyż taka jest powiedzmy "natura" człowieka . I tą zupełnie prozaiczną odpowiedź na pytanie na czym bazowano wykonane te ryty znalazłem na zdjęciach:
Choć cienie , które widać na zdjęciach pochodzą od zachodzącego Słońca, to nie ulega wątpliwości ,że identyczne rzucałyby promienie zachodzącego Słońca.
Nie rozmawiałem z autorem zdjęć - choć mam taką nadzieję ,że kiedyś to nastąpi, gdyż mieszkamy właściwie za miedzą - stąd na temat intencji z jaką były tworzone wiem tylko tyle , co autor sam przekazał na wstępie do galerii i dlatego też w tytule tego wpisu 'wielbiących' umieściłem w cudzysłowie. Jednak każdy z odbiorców tej twórczości poddany jest własnej wrażliwości i tego co z niej dla niego konkretnie wynika.
W następnym wpisie znów użyjemy mapy , kompasu i kilku danych, by postawić bardzo intrygującą tezę. Jak zwykle nie zabraknie też zdjęć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz